sobota, 11 lutego 2017

49# Wróg czy przyjaciel?

Minęło kilka tygodni od ostatnich wydarzeń. Akili i jej przyjaciele byli już młodymi nastolatkami.

*****

Była piękna gwieździsta noc. Księżyc świecił mocno Zwierzęta spały. Tylko para królewska leżała na wodopojem wtuleni w siebie. Król wpatrywał się w gwiazdy, a królowa w ich odbicia w tafli wody. Przy swoim mężu czuła się bezpiecznie i dobrze.
- Odkąd Mpenzi jest w ciąży wszystko jest inaczej- myślała- Ujasiri i ona zachowują się jak dorośli, a są dopiero nastolatkami. Ciekawe czy dadzą sobie radę. W końcu lwiątko to ogromny obowiązek. A Akili? Jest już nastolatką i za chwilę będzie się rozglądać za lwami...
- Myślisz, że jest tam moja matka?- zapytał po chwili Audi patrząc w gwiazdy.
- Na pewno.- odrzekła Uru jakby była myślami gdzie indziej, bo była.
- No bo wiesz, tak sobie myśla...
- Daj spokój.- mruknęła biała- Nie mówmy teraz o tym. Nie tak pięknej nocy.
- Tak, masz rację.
Siedzieli w ciszy, którą przerywało tylko cykanie świerszczy. Wiatr mocniej zawiał  przy czym grzywa Audi'ego zaczęła lekko powiewać. Uru wtuliła się w męża jeszcze mocniej. Tak bardzo go kochała. Ale nie mogła przestać myśleć o swoich dzieciach i to ją przygnębiało. Nie wiedziała czemu, ale nie mogło odrzucić od siebie tych myśli. Leżała niemrawa. Audi zauważył to i zaczął myśleć.
- Berek!- krzyknął król klepiąc żonę po ramieniu i odbiegając.
Królowa wstała i zaczęła gonić za mężem. Biegali tak po całej sawannie. Przed jaskinią Kwiatu Pustyni lwica zatrzymała się i usiadła. Lew zrobił to samo. Obaj patrzyli się bez sensu w światło sączące się z groty. Pomarańczowa poświata dodawała otuchy królowej tak samo jak królowi.
- Chodźmy spać- powiedziała bezbarwnym tonem, kiedy coś zaszeleściło w krzakach.
Brązowy skoczył przed żonę powarkując. Rozglądał się gorączkowo naokoło siebie. Nagle zza skały wyszedł lew. Był ciemno brązowy z czarną grzywą, zielonymi oczami, brązowym nosem i żółtym pyskiem brzuchem i łapami.


- No witam witam- powiedział uśmiechając się przy tym.
- Kim jesteś!?- warknął Audi.
- Nie poznajesz mnie?- mówił spokojnym tonem- To ja. Mordu. Przychodzę z wizytą.
Władców na chwilę zamurowało. Mordu zniknął jak jeszcze byli lwiątkami. Wszyscy na Lwiej Ziemi byli pewni, że lew nie żyje.
- Mordu?- zapytał  zdziwiony Audi.- Chodź za nami.
Para królewska wymieniła zaniepokojone spojrzenia. Szli prosto na Lwią Skałę. Tam w razie czego byłoby całe stado i lew nie odważyłby się zaatakować. Kiedy doszli do celu zwołali całe stado. Wszyscy przyglądali mu się z niemałym zdziwieniem. Brązowy uśmiechnął się irytująco. Powiedział coś na ucho Audi'emu.
- Ja i Mordu- przez tłum przeszedł pomruk- będziemy rozmawiać w jaskini. Proszę nie podsłuchiwać- tu spojrzał się na Motti i Diathesis'a.
Dwa brązowe lwy weszły do jaskini. Stado zebrało się w kupę szepcząc coś do siebie nawzajem. Minuty dłużyły się niemiłosiernie. Uru krążyła na czubku Skały. Co Mordu mógł chcieć na jej ziemi o północy? Nie wierzyła, że mogłoby to być coś dobrego. Lew wyraźnie nie miał dobrych zamiarów. Zaczynało już świtać, a Audi i Mordu dalej rozmawiali w jaskini. Uru zaczęła niepokoić się o męża. Nie podobało jej się to, że brązowy lew w dzieciństwie przyjaźnił się ze Skazą. Po jeszcze kilku godzinach lwice upolowały śniadanie. Kiedy stado jadło ze smakiem z groty wyszedł pierw król  z bardzo zaciętą miną, a tuż za nim przybysz trochę obrażony. Uru, Ujasiri i Akili podbiegli do syna Kovu wypytując o czym rozmawiał z lwem tak długo.
- Mordu chciał, żebyśmy razem z jego królestwem, Doliną Koszmarów, zaatakowali Złą Ziemię. Długo się targowaliśmy, aż...
- Uzgodniliśmy, że jak jakieś z królestw będzie miało kłopoty z powodu tego parszywego stada wtedy ich zaatakujemy- przerwał królowi Mordu.
- Miło Cię widzieć- królowa zwróciła się do przyjaciela z dzieciństwa.- Czemu odszedłeś z Lwiej Ziemi?
- Wróciłem do domu. Do Doliny Koszmarów. Zostałem tam władcą.
Kiedy Audi odwrócił się Mordu skoczył na niego i zaczął drapać. Stado chciało zaatakować brązowego, ale na Lwią Skałę wkroczyło stado wychudzonych lwów i lwic, które zaczęło walkę z Lwioziemcami. Stado Lwiej Ziemi wygrywało oczywiście. W tej chwili Audi odepchnął tylnymi łapami Mordu i sam na niego skoczył.
- Co ty robisz?!- warknął król drapiąc przeciwnika w policzek.
- Na mojej ziemi jest strasznie. Więc walczę o Twoją- lew uśmiechnął się głupkowato przy czym ugryzł Audi'ego w łapę.
Władca ryknął z bólu i odskoczył od Mordu. Toczyli długi pojedynek. Najbardziej poraniony był Mordu. Władca Doliny Koszmarów skoczył na grzbiet męża Uru i drapał go po barkach. Audi przetoczył się i odepchnął lwa po czym ugryzł go w łapę. Stado Lwiej Ziemi pokonało lwy z Doliny Koszmarów. Odeszli z Mordu na czele. Tak oto Lwia Ziemia zyskała nowego wroga, który miał być jej sojusznikiem.

***
A więc powracam! Nie będę wstawiała postów często, ale będą(lepsze od tego i dłuższe). Mam nadzieję, że się spodoba. Wiem, że notka jest koszmarna, ale miałam wenę i postanowiłam ją wykorzystać. Przepraszam, że takie krótkie naprawdę.

2 komentarze:

  1. Poleciłam twój blog na moim blogu :3 Zapraszam: Byl-sobie-lew.blogspot.com Mam nadzieję że nie masz nic przeciwko jeżeli polecę swój blog

    OdpowiedzUsuń