- Kiara, chcę spać! Ha ha.- powiedział Kovu.
- Hm... Nie wiem czy się zgadzam. Ha.- lwica śmiała się.
- Ach tak?
- Tak Kovu!
Lew dla zabawy rzucił się na ukochaną. Potoczyli się trochę po ziemi. Syn Ziry wygrał, co oznaczało, że może on w spokoju zasnąć. Położył się więc znowu, a obok niego Kiara. Lwica patrzyła uśmiechnięta na męża. Spał on w najlepsze. Obok pary przeleciały dwa motylki. Widać było, że to była para. Córka Nali obserwowała je uśmiechnięta. Nic nie mogło jej zepsuć tego dnia! Nawet podróż przez pustynię wydawała się teraz niczym!
- Dlaczego Kovu?- szeptała płacząc.- Dlaczego? Czemu nie jesteś z nami wszystkimi na Lwiej Ziemi? Ah... Tak bardzo cię kocham... Dlaczego nas opuściłeś?- lwica czuła, że za chwilę popłaczę się na dobre więc nie chcąc budzić męża wstała i pobiegła nad jeziorko przy Jaskini Zakochanych.
- Nie wiem...- usłyszała za sobą głos Kovu.- Nie wiem czemu to zrobiłem... Nie chciałem was opuścić.
- Kovu?- Kiara odwróciła się w stronę ukochanego.- Wybacz... Obudziłam Cię prawda?
- Nie, nie. Nie spałem.
- Ach... Wybacz muszę już wracać do domu.- lwica spuściła łeb.
- Zaczekaj! Muszę Cię o coś poprosić.
- Tak?
- Za mną.- rozkazał, a Kiara wykonała polecenie.
Lew szedł w stronę wodospadu. Przeszedł przez ścianę wodną. Kiara zawahała się przez chwilę, ale podreptała za mężem. Spotkała go stojącego na małej skałce smutno spoglądającego na Lwią Skałę. Co dziwne Lwia Ziemia wyglądała koszmarnie! Wszędzie były kości, rzeka i wodopoje były wysuszone, ziemia była twarda jak kamień, roślin nie było nigdzie, a po drzewach zostały tylko kory. W kilku słowach Lwia Ziemia wyglądała jak za czasów Skazy, a może nawet gorzej... W jednym miejscu była grupka przestraszonych lwic.
- Kovu... Kiedy to jest?- Kiara przerażona rozglądał się wokoło.
- Za czasów Ujasiri'ego...- Kovu był wyraźnie smutny.
- Ale... Akili jest przyszłą królową!
- Tak, ale... Wybacz nie mogę zdradzać przyszłości.
- Ujasiri nie jest taki! On nie jest zły!- lwica nie wierzyła co widziała.
- Ach... Jedno słowo: Zazdrość.
- Nie! Nie wierzę Ci!- Kiara zawróciła i biegła przed siebie. W jednym momencie uderzyła łbem o drzewo. Nie była już w tym niewiarygodnym koszmarze.
Biegła przez pustynię. Znowu. Tylko tym razem w stronę Lwiej Ziemi. Nie była szczęśliwa jak zawsze, a strasznie zła na męża, że ją okłamał. Przysięgła sobie, że jej łapa już nigdy więcej nie postanie w Jaskini Zakochanych.
***
Gdy dobiegła na Lwią Ziemię było popołudnie. Kifalme, Ujasiri, Tabasamu i Mpenzi bawili się nad wodopojem, Akili, Predator, Kipofu i Bangs bawili się obok Lwiej Skały, Audi, Uru i Zizi rozmawiali o sprawach królestwa, Motti już w zaawansowanej ciąży przebywała u Uaminif'iego, Lwice ze stada leżały na polance, a lwy rozmawiali obok lwic. Kiara wspięła się na Lwią Skałę i Zasnęła w jaskini. A w tym czasie u Motti i Uaminifu:
Motti zwijała się z bólu. Szaman siedział obok niej i przyjmował poród. Diathesis zmartwiony o żonę wpadł do baobabu. Pawian wyprosił go, a on już teraz zamartwiał się pod baobabem.
- Uaminifu to boli!- córka Vitani krzyczała na całe gardło.
- Spokojnie! Jeszcze chwila! Za moment będzie tylko szczęście!- okrzykiwał Uaminifu.
Poród po kilku godzinach zakończył się. Całe stado wiedziało już, że Motti urodziła. Co się z tym wiązało całe stado było pod baobabem. Motti urodziła syna i córkę. Diathesis wszedł na baobab i podszedł do żony. Lwica pokazała mu dzieci.
- Spójrz to nasz syn.- powiedziała uśmiechnięta.
- A to córka. Weź ją w łapy.- rozkazała, a syn Lorny wypełnił polecenie.
- Ja nazwę córkę, a ty syna.- zaproponował.
- Zgoda. Syn będzie się nazywać... Kama!
- Pięknie. A córka... Hm... Siri.
- Cudnie.
Na baobab weszła reszta. Wszyscy gratulowali parze.
Świetna nocia :* Te lwiątka są urocze. Mam tylko nadzieję ,że ten stan Lwiej Żiemi można zapobiec. Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńDlaczego tak nielubisz Ujasirj'ego?
OdpowiedzUsuńAle przecież on był uczony na króla, więc dlaczego?
Nie to nie tak. Ja lubię Ujasiri'ego i to nawet bardzo. Dlaczego dowiesz się w dalszej części opowiadania.
UsuńAha,już nie mogę się doczekać.
UsuńAle zaraz,zaraz przecież Ujasiri pogodził się z myślą,że nie on zostanie królem.
Zapraszam do mnie na losowanie : http://historialwicymengine.blogspot.com/ i na nowy rozdział :
OdpowiedzUsuńhttp://krollewczaskovu.blogspot.com/
Pozdrowionka :D
Ojej nie było mnie przez weekend,a tu na koniec moich ferii taka miła niespodzianka nowy rozdział!!!Naprawdę świetny rozdział dzieci Diathesisa i Motti są przesłodkie.Do gustu przypadła mi Siri. No no mój ukochany Ujasiri xd bd zły...może być ciekawie.
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam Ujasiriego.Pjona!
UsuńHeh Piona!
UsuńKocham ten blog
OdpowiedzUsuńKocham ten blog
OdpowiedzUsuń