wtorek, 17 maja 2016

47# Duch opiekuńczy i nowa lwica

Był piękny poranek. Słońce dopiero budziło się do życia, a już nikogo prócz niego nie było w jaskini. Ujasiri otworzył oczy i wzruszył ramionami. Znowu je zamknął i już prawie spał, kiedy do groty wszedł Audi z kamiennym pyskiem. Król uśmiechnął się serdecznie na widok syna. Szturchnął go lekko łapą. Następca tronu otworzył oczy i spoglądnął na ojca.
- Musimy porozmawiać synu.- Audi'emu uśmiech nie schodził z pyska. Nastolatek wstał podążając za ojcem.

Wspięli się na sam szczyt Lwiej Skały. Ujasiri pamiętał ten widok. Ostatni raz widział całe królestwo z góry jako lwiątko. Kilka dni, może miesięcy po tym jak się urodził. Wszystko opromieniał złocisty blask słońca.

- Tato, po co mnie tu przyprowadziłeś?-młody lew spojrzał zdezorientowany na ojca.
- Posłuchaj mnie... Ja... Nie jestem pewien czy...-syn Kiary zamyślony spojrzał na swoje królestwo.- Nie jestem pewien czy Ty będziesz dobrym królem. Od kiedy uzgodniłem z twoją matką, że to Akili będzie królową przestałem cię uczyć. Teraz obawiam się, że jest za późno na naukę.
- Też się tego obawiam tato. Trzeba mieć nadzieję, że pójdzie mi dobrze. Ale na razie musimy nadrobić, prawda?
- Oczywiście. Powiedz mi, co wyciągnąłeś z naszej ostatniej lekcji.
- Panowanie króla jest jak słońce. Każde wschodzi i zachodzi. Trzeba dbać o Krąg Życia. Szanować każde zwierzę. Od najmniejszego, do największego. My jemy roślinożerców. Mimo to przydajemy się im, ponieważ kiedy umrzemy wyrasta na nas trawa, którą oni jedzą.
- Dobrze. Jestem z Ciebie strasznie dumny. A teraz lekcja numer dwa. Wiem, że nie ma jeszcze gwiazd, ale już za trzy miesiące będziesz dorosły, więc musimy nadgonić. W gwiazdach są wszyscy wielcy królowie z przeszłości. Oni czuwają nad nami. Kiedy jesteśmy samotni, źli, lub nie wiemy co robić dalej oni są przy nas. Może nie jako duchy, które nam się ukazują, ale w innych żyjących lwach. Każdy ma swojego Ducha Opiekuńczego. Może to być lwica, jak i lew. Moim Duchem Opiekuńczym jest wielki król Mufasa. Ojciec mojego dziadka, a Twojego pradziadka, Simby.
- Kto jest moim Duchem Opiekuńczym?
- Nie wiem. W odpowiednim momencie twojego życia sam ci się ukaże. Ale dalej. Lekcja numer trzy. Musisz znać wszystkie pokolenia naszego rodu i ich historię. Więc tak. Mohatu to nasz najdalszy znany przodek. On założył Lwią Ziemię. Był w kolorze toffi z trochę jaśniejszą grzywą. Jego żoną była królowa Zauditu. Piękna, żółta lwica. Ich córką była królowa Uru.
- Mama ma tak na imię!
- Masz rację synku. Ale wracam do opowieści. Jej mężem był król Ahadi. Straszny tyran. Ich dziećmi byli Mufasa i Taka. Taka to Skaza inaczej. Mufasa od urodzenia był przyszłym królem. Ahadi na nieszczęście traktował Skazę podle. Dlatego w jego sercu zagościła nienawiść, zazdrość i smutek. Zapomniałem. Uru to była brązowa lwica. Jasno brązowa. Ahadi był żółtym lwem z bujną, czarną grzywą. Mufasa był pomarańczowy z brunatną grzywą. Skaza za to był jasno brązowy jak jego matka. Po ojcu odziedziczył czarną grzywę. Mufasa miał za żonę Sarabi. Beżową lwicę. Ich synem był Simba. Identyczny jak Mufasa. Simby żoną była Nala. Mieli córkę Kiarę, którą znasz. Niestety ona odeszła. Ach... No nic. Moim tatą jest Kovu. Mąż Kiary. Dalszą historię znasz Ujasiri.
- Tak tato. To wszystkie lekcje?
- Tak. Syneczku. Jednak nadal nie jestem pewien, czy dasz sobie radę.

(Ujasiri niebieski a Audi zielony)

Czy królem dobrym będę nie wiem sam. Jednak nadzieję wciąż ja mam. Władza to odpowiedzialna rzecz. I wszystko co się z tym wiąże też.
Mój synu wiedz.To bardzo ważna rzecz. Wiedz i myśl co chcesz. Ja za tobą zawszę będę wiedz. Synem mym jesteś i ja. Zostawić nie mogę cię. Ani mi się śni. Ja i ty. Ja i ty to jedno tak wiec wiesz. Ja z tobą będę też.
Ma siostra to córka jest twa. Jej zaniedbać nie odważ się. Władzy boję się. Czy uda mi się?
W głowie wszystko siedzi więc. Musisz myśleć i wiedzieć, że dobrze będzie bo niby czemu nie? Władza ma dobre strony. 
Więc cieszę się z tego kim mam być!
- Tak Ujasiri. Wracając. Już za trzy miesiące będziesz dorosły. Ja jestem już stary i byłoby dobrze gdybyś został królem jak najszybciej.
- Czyli kiedy?
- Kilka miesięcy po Twoich urodzinach. Niechaj Twoja siostra będzie minimum nastolatką kiedy zasiądziesz na tronie Lwiej Ziemi.
- Panie!-do króla podleciała przestraszona Zizi- Jakaś lwica! Stado ją przyprowadziło! Jest na Lwiej Skale!- Zizi zemdlała. Oczywiście upadła na skałę.

Audi i Ujasiri zbiegli ze szczytu Lwiej Skały. W Głównej Jaskini było całe stado, a w środku niemałego kółka siedziała miodowa lwica z kremowym pyskiem, brzuchem i łapami. Miała jasno różowy nos i piękne fiołkowe oczy. Nieznajoma spojrzała na króla po czym uśmiechnęła się co zdziwiło wszystkich zebranych, a najbardziej Uru.

- Kim jesteś i czego szukasz na mojej ziemi?!- zapytał mrożącym krew w żyłach tonem król.
- Mam na imię Asali, Audi.
- Skąd mnie znasz!? Wrr.
- Jestem byłą dziewczyną Clow'a.
- Jak to?
- Tak to. Lorna nigdy nie była prawdziwą partnerką Twojego brata. Była tylko przykrywką. Przez cały ten czas ja byłam jego dziewczyną. Po jakimś czasie zaszłam w ciążę. Jako nastolatka. W tamtym momencie on zakochał się w Lili. Zerwał ze mną, a kiedy się dowiedział, że jestem w ciąży powiedział, że będzie odwiedzał dzieci. Urodziłam mu dwa lwiątka. Bliźniaki. lwiczka i lwiak. Mieli pomarańczowe ogonki jak Clow. Nasz syn miał takiego samego koloru grzywę. Po mnie odziedziczyli kolor sierści. Daliśmy im imiona razem. Lwiczka miała na imię Hati. Energia od Nishati. Lwiak nazywał się Ramy. Kremowy od Creamy. Hati i Ramy rośli. Są już dorośli i poodchodzili na najróżniejsze strony Afryki. Dziś przybyłam by zamieszkać tu.
- Chyba śnisz!-odezwał się książę, a po jaskini porozchodziły się szepty.
- Cisza! Możesz tu zamieszkać Asali. Okres próbny. Pamiętaj. Jeden mały zgrzyt, a możesz pożegnać się z mieszkaniem na mojej ziemi.
- Oczywiście o panie.- Asali ukłoniła się.

Do miodowej podeszła Uru z niejasnym wyrazem pyska. Wyszła z jaskini, a za nią szła zaciekawiona Asali. Weszły we dwie do jaskini, w której rósł Kwiat Pustyni. Królowa usiadł przed wyjściem spoglądając w głąb groty. Przed białą usiadła wciąż zaciekawiona Asali. Nie miała ona złych zamiarów więc nie bała się. Królowa wysunęła pazury i patrzyła na nie.
- Asali...- zaczęła spokojnie, lecz po chwili przygniotła miodową lwicę do ziemi i patrzyła na nią niemiłosiernie. Płomyki złości tańczyły jej w oczach, a fiołkowooka coraz bardziej się bała- Posłuchaj mnie teraz uważnie.- mówiła przez zaciśnięte zęby próbując nie krzyczeć- Jeżeli choć raz zbliżysz się do mojej rodziny to nie wyjdziesz z tego dobrze. Tak?
- Eh... eh...- lwica próbowała coś z siebie wykrztusić jednak nie potrafiła.
- Gadaj!- matka Akili puściła wodze nerwom i swoje lśniące pazury zaczęła wbijać w klatkę piersiową Asali.
- Przysięgam.- miodowej drgał głos. Przestraszona co chwilowymi warknięciami królowej zasłoniła sobie łeb.- Przysięgam na wszystkie łapy.- Asali usiłowała wydostać się spod łap białej. Królowa wypuściła lwicę i szła w stronę wyjścia z jaskini jakby nigdy nic.
- Myślę, że się dogadałyśmy.

- Yhm.- Asali przytaknęła skulona pod ścianą. Nie spodziewała się takiej postawy ze strony królowej.

Kiedy Uru była przy wodopoju miodowa ośmieliła się wyjść. Pobiegła truchtem unikając królowej, która od teraz kojarzyła jej się z kłopotami. Na Lwiej Skale czekała na nią mała, bialusienka niczym śnieg lwiczka. Jej błękitne oczka wpatrywały się w nią z zaciekawieniem. Po kilku minutach nieruchomego stania Asali postanowiła wejść do Głównej Jaskini, ale po kilku niewielkich krokach tajemnicza lwiczka odezwała się:
- Dzień dobry. Mam na imię Akili.
- Witam.- odpowiedziała trochę zdziwiona lwica- Ja mam na imię Asali.
- Słyszałam. Całe stado o pani mówi. Wie pani?
-  Teraz już tak. Mów mi po imieniu. Powiedz mi. Jesteś może księżniczką? Wybacz mi tą ciekawość, ale przypominasz mi królową Uru.
- Jestem księżniczką, a to mój starszy brat Ujasiri.- Akili wskazała łapką na brata leżącego przy Mpenzi. Miodowa spojrzała pytająco na białą - Ta lwica to jego dziewczyna. Ma na imię Mpenzi. Jest bardzo miła. Mój brat jest przyszłym królem. Wcześniej ja byłam, ale...
- Nie opowiadaj obcym o Twoim życiu.- skarciła córkę królowa, która nie wiadomo skąd się wzięła.
- To nie jest nikt obcy. Tata ją przecież zna. Ja też. Ma na imię Asali i jest moją koleżanką.- Akili usiadła obok łap miodowej, a Uru zmierzyła ,, nową'' lodowatym spojrzeniem.
- Nie, nie prawda. To nie jest Twoja koleżanka, a lwica, która ma co do nas złe zamiary, ale tata tego po prostu nie wyczuwa. Nie zachowuj się jak dziecko, poza tym.
- Jak dziecko?- Akili zrobiła złą na matkę minę w stylu ,, odwołaj to co powiedziałaś, bo cię ukatrupię''.
- Tak. Za sześć miesięcy będziesz już dorosła, a zachowujesz się jakbyś miała tylko trzy miesiące.
- I dlatego już teraz mam być jak dorosła, mimo, że Lwia Ziemia nie wiąże ze mną nawet żadnej przyszłości!- zdezorientowana Asali wycofała się powoli kilkoma krokami, a później przyśpieszyła tępa.
- Przestań!- Uru zła była na swoją córkę chyba pierwszy raz w jej życiu.
- Bo co?!
- Akili! Grah! Nie zachowuj się jak rozwydrzony bachor, a odpowiedzialna lwica! Bo na razie wiążesz mi się z kimś kto nie zasługuje by znać rodzinę królewską, a co dopiero do niej należeć! Grahhh!- biała lwica spojrzała na córkę wzrokiem ,, tylko się odezwij, albo porusz,a w furii rozwalę całą Lwią Ziemię, razem z tobą''.
- Ja... Hyy.- wciągała nosem lwiczka.

Po kilku wciągnięciach nosem z oczu Akili wypłynęły pojedyncze krople łez. Siostra Ujasiri'ego odbiegła od matki prosto nad rzekę graniczną. Usiadła na środku ,, mostu'' i już nie tamowała łez jak robiła przed matką. Jej szloch słychać była chyba kilkadziesiąt metrów za nią, i przed nią. Nie miała najmniejszego zamiary wrócić do matki na Lwią Skałę. Nie po tym, co od niej usłyszała. Błękitnooka leżała tak dobre kilka godzin, aż nad jej łbem zawisły pierwsze gwiazdy, a jej policzki nie były już mokre od łez. Patrzyła w nie z zafascynowaniem. Pamiętała doskonale jak razem z tatą oglądała je, a on opowiadał ciekawe historyjki o  Dawnych Władcach. Kiedy powiał lekki wiaterek, a w gwiazdach Akili zobaczyła coś w stylu lwiego łba przypomniało jej się o Duchach Opiekuńczych. To był odpowiedni moment, by jej się ukazał, prawda? Kiedy po połowie godziny nic się nie stało, biała spojrzała w wodę. Położyła łeb na łapach i próbowała spać. Nie udawało jej się. Nagle powiał mocny wiatr. Sierść lwiczki latała na nim, a kilka liści i różowych płatków jakiś kwiatów zrobiło między nią kilka kółek. Na końcu kłody prowadzącym na Złą Ziemię pojawił się oślepiający blask. Liście i płatki zaczęły wirować szybciej wokół lwiczki. Akili zaczęła się unosić, aż blask przed nią wyrzucił z siebie wielki podmuch powietrza. Biała gwałtownie spadła na kłodę, a przed nią stała nastoletnia lwica. promieniało od niej światło, a ona samo była na wpół przezroczysta. Jej brązowe futro lśniło niczym oszlifowany klejnot, jej zielone oczy miały w sobie współczucie i dobro. Położyła się, a uśmiech nie znikał jej z pyska.

- Kim jesteś?- białej drżał głos.
- Mam na imię Roho. Akili.
- Skąd mnie znasz? Kim jesteś?
- Jestem Twoim Duchem Opiekuńczym, a jednocześnie i starszą siostrą. Umarłam przy porodzie. Mama zdążyła dać mi imię. Roho. Powiedz mi. Czemu tutaj leżysz? Całkiem sama? To do ciebie nie podobne.- Roho objęła lwiczkę łapą i przyciągnęła ją do siebie.
- Nie wiesz?
- Ah. No tak. Wiem, wiem. Mama przesadziła, ale nie miej jej tego za złe.
- Czemu niby nie? Słyszałaś co do mnie powiedziała.
- Owszem. Słyszałam. Była zła, że zadajesz się z Asali. Mama jej naprawdę nie lubi. Ona cię kocha, i sądzi zupełnie co innego niż to co powiedziała. Wiem to.
- Nie wierzę.
- To zobaczysz.

Roho złapała lwiczkę i położyła ją na grzbiecie, po czym wstała powoli uważając na siostrę. Odskoczyła od ziemi i poleciała na Lwią Skałę. Jako iż była ona Duchem Opiekuńczym tylko Akili nikt inny jej nie widział. Sprawiła, by jej podopieczna także była niewidzialna. Na Lwiej Skale wszyscy byli pogrążeni w smutku. Uru stała na czubku Lwiej Skały wpatrując się w niebo.

- Jak ja mogłam?- pytała się na głos królowa.
- Kiedy to?- zapytała Akili.
- Teraz.- odpowiedziała z przekąsem - Widzisz już? Wszyscy cię tu kochają i potrzebują. O mnie, nie wie prawie nikt, więc co ja mam powiedzieć?
- Proszę uczyń mnie widzialną!
- Już się robi.- Roho sprawiła, że Akili znowu była widzialna, a sama zniknęła.
- Mamo!- księżniczka podbiegła do matki i otarła jej się o łapy.
- Córciu! Wróciłaś! Myślałam, że już nie wrócisz! Kto cię do tego skłonił?
- Roho.
- Co?- w głowie królowej nazbierało się wiele myśli.
- Mój Duch Opiekuńczy. I moja siostra.- ostatnie zdanie szepnęła matce do ucha.
- Ah. Przepraszam cię kochana. Nie powinnam na ciebie krzyczeć, a co najważniejsze takich rzeczy. Bardzo cię kocham. Jesteś dla mnie taka ważna... Obiecuje ci, że już nigdy na ciebie nie nakrzyczę.
- Ja ciebie też kocham mamo. Chodźmy już spać. Śpi już całe stado.
- Masz rację kochanie.

Lwica i lwiczka wróciły do swojej jaskini, przytuliły się do siebie i zasnęły dość szybko.

3 komentarze:

  1. No no no... Coś mi się wydaje, że Akili nie do końca pogodziła się z tym, że nie będzie królową, mimo że sama zrzekła się tej funkcji. Czuję kłopoty - czyżby to przez jej zazdorść Lwia Ziemia popadnie w ruinę? Też myślę, że z tą Asali jest coś nie tak, myślę, że jest jakimś szpiegiem.
    Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział do mnie, komentarz bardzo mile widziany :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ulala :) Nocia swietna. Cos mi się wydaje że Akili narobi problemów, nie wiem jakich, ale wydaje mi się ze cos zrobi. Aż dygoczę z ciekawosci co będzie dalej
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow...naprawdę cudny rozdział....tyle opisów i to tak dokładnych.Wydaje mi się,że albo z Ujasirim albo z Akili będzie coś nie tak.No to czekam na next:*

    OdpowiedzUsuń