Trudna decyzja cz.1
Minęło kilka dni od kiedy Lwia Skała dowiedziała się, że Skaza żyję.Każdy był zaskoczony wiadomością. Lew w tym wieku powinien już dawno umrzeć. Kovu postanowił sprawdzić czy Skaza naprawdę żyję. W tym czasie lwiątka się tym wcale nie przejmowały. Lorna i Lila coraz bardziej lubiły Uru, ponieważ dzięki niej lwice miały szanse w zabawach typu zapasy, w które lwiątka bawiły się tylko chłopcy na dziewczyny. A w tym czasie u Mordu...
- Mordu synku. Musimy ci z tatą coć powiedzieć.- mówiła do synka Dotty.
- Niby co Dotty?
- Nuka, on kiedyś musi się dowiedzieć.
- Racja kochanie. Mordu, ja z mamą chcemy ci opowiedzieć o naszym planie.
- O czym?
- Planie synku. Jesteś nam bardzo do tego potrzebny.
- Fajnie mamo, ale w czym jestem potrzebny?
- Ty powiesz Kovu i Kiarze, że chcesz dołączyć do stada...
- Ale ja nie chcę...
- Milcz! Słuchaj mamy!
- Dziękuję kochanie. A więc powiesz im, że chcesz dołączyć do stada i jak będziesz sam na sam z następcą tronu zabijesz go. A potem całą resztę królewskich potomków i kiedy ich już nie będzie ja, tata i reszta stada zabijemy Nalę, Simbę, Kovu i Kiarę.
- Mamo to bardzo dobry plan, ale co potem?
- O ja cię kręcę, zostaniemy władcami Lwiej Ziemi!
- Serio!?
- Tak.
- Obiecuję, że ich zabiję.- wciągnął powietrze Mordu.
- Świetnie. A teraz biegnij do przyjaciół.
Mordu schował się w wysokiej trawię i kilka minut patrzył na bawiących się w chowanego przyjaciół. W pewnej chwili Moro postanowił schować się w tej samej trawie, w której schował się Mordu. Żaden z lwiaków nie wiedział, że za moment się spotkają, a gdy się już spotkali...
-Aaaaaaaaaaaaaaaa!!!- krzyczeli dwoję na raz.
- Mam cię!- na przestraszonego Moro wskoczyła Lorna.
- Cześć Mordu!
- Hej Lorna.
- Wychodźcie stąd!
- Idziemy.
- Ej wychodźcie! Jest!
- W końcu! Czekaliśmy na ciebie!
- Wybacz Clow. Bawimy się w zapasy?
- Nie chce mi się.- stwierdziła Sheila. - Wracam do domu.
- Idę z tobą.
- Mordu, wiesz, że ty nie mieszkasz na Lwiej Skale?
- Wiem. Mam sprawę do moich wujków kuzynko.
- No tak. Zapomniałam że jesteś moim, Audiego i Clowa kuzynem. Choć ze mną.
- No przecież idę.
Na Lwiej Skale...
- Kovu, powinniśmy dzisiaj sprawdzić czy Skaza żyję.
- Masz rację. Ale co będzie z dziećmi?
- Wszystkimi?
- Nie dwoma. Jasne że wszystkimi!
- Sarabi. Timon, Pumba i Sarafina z nimi zostaną.
- To jest dobra myśl...
- Cześć tato! Cześć mamo!
- Cześć skarbię.
- Hej ciociu! Hej wujku!
- Witaj Mordu.
- Ciociu,, mam do ciebie sprawę.
- Jaką?
- Czy mógłbym dołączyć do stada?
- Mordu ale ty masz rodzinę. Prawda?
- Niby tak, ale tata powiedział mi, że mnie już nie kocha... Więc uciekłem.
- Kovu? Co ty na to? Ja się zgadzam, to w końcu nasz bratanek.
- Zgoda. Kiaro, chodźmy powiedzieć stadzie nasz plan.
- Z Kiarą postanowiliśmy, że dzisiaj pójdziemy sprawdzić czy Skaza naprawdę żyję. Sarabi, Sarafina, Timon i Pumba zostają z dziećmi ,reszta idzie z nami. Zazu prowadzi tam gdzie powie Audi. Ruszamy teraz.- rozkazał Kovu.
- Audi! Podejdź.
- Tak tato?
- Gdzie mieszka Skaza?
- W tamtą stronę na Północ.
- Dziękuję. Idź z przyjaciółmi na Lwią Skałę. Tam Sarabi, Sarafina, Timon i Pumba się wami zajmą.
- Dobrze.
Stado szło kilka godzin. Wszyscy byli zmęczeni ale nie chcieli się zatrzymywać. Kiedy lwy doszły na miejsce ujrzeli wyłaniającego się z mgły Skazę.
- Kovu! Synu! Jak miło mi cię widzieć.
- Mi cię w ręcz przeciwnie!
- Synku, nie bądź taki.
- Jaki!
- Nie tym tonem!
- Nie będziesz mi rozkazywać! Zabiłeś Mufasę!
- A wy ciągle o tym...
- Tak!
- Jak sobie chcecie to żyjcie przeszłością. Kovu, możemy pomówić na osobności?
- Jak chcesz...
- Kovu, bardzo cię proszę, pozwól mi do ciebie dołączyć.
- Nigdy! Nie chcę narażać stada na niebezbieczeństwo!
- Jesteś moim synem!
- Nie! Nigdy nim nie byłem! Przygarnąłeś mnie tylko!
- Tylko? Gdyby nie ja umarłbyś! Pomyśl tylko, byłoby świetnie. Nareszcie bylibyśmy razem!
Mówiąc to Skaza podszedł blisko Kovu.
- A więc? Kovu?
- Jutro przyjdź na Lwią Skałę jak słońce będzie w najwyższym punkcie na niebie. Wtedy ci powiem.
- Przyjdę napewno!
Po powrocie stada na Lwią Skałę było już ciemno...
- Kovu, czego on od ciebie chciał?
- Pytał się czy może dołączyć do stada.
- I co ty na to?
- Powiedziałem, żeby jutro tu przyszedł. Nieważne, chodźmy spać.
- Porozmawiajmy o tym z samego rana.
- A jak inaczej? Sam bym decyzji nie podjął.
Kovu z Kiarą weszli do jaskini i szybko zasnęli. Kovu miał jednak koszmary i obudził się w środku nocy ale zasnął.
Sorry, że nie było decyzji Kovu ale rozdział byłby już trochę przydługi.
Witam ponownie,dwa dni mnie nie było i dużo się zmieniło u naszych kwiatek!!Coraz bardziej mnie wciąga ta historia.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam. Bardzo się ciesze że czytasz mój blog. Naprawde fajnie wiedzieć że komuś podoba się moja praca.
OdpowiedzUsuńhej dzisiaj weszłam na twojego bloga i może będę go czytać, tylko mam jedną uwagę za często powtarzasz imiona ciągle jest kovu albo kiara albo simba ale to tylko mała rada żebyś zastąpiła to słowo czymś innym , ale tak to spk.Przy okazji zapraszam na mojego bloga który prowadzę z przyjaciółką tu nazwa Krollew4lwiaskala.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Roki
Cześć Roki. Dzięki za radę na pewno skorzystam. Twój blog i koleżanki MEGA!!! Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że ci się podoba twój też jest fajny. :)
UsuńDzięki Roki. :)
OdpowiedzUsuń