niedziela, 11 października 2015

Diathesis na Lwiej Skale





- Mamo, mogę iść z Metgesel na spacer?
- A Kiara się zgodziła żeby Metgesel szła?
- Nie wiem. Przed chwilą poszła się zapytać.
- Motti!
- Cześć. Mama ci pozwoliła iść?
- Tak. A tobie?
- Metgesel? Serio Kiara ci pozwoliła?
- Tak ciociu.
- Motti, możesz.
- Dziękuje! Szybko Met!


Lwiczki biegły kilka minut z krótkimi przerwami wywołanymi przez Met. Najdłuższa przerwa była przed Złą Ziemią. Siedziały tam z pół godziny bo Met bardzo bała się iść dalej. Mot długo ją namawiała, aż w końcu Met się zgodziła. Dwie lwiczki niedługo nawoływały Diathesisa. W końcu poddały się i zaczęły wracać do domu ale właśnie złoto-barwny lwiak wskoczył na Motti. Metgesel patrzyła się jak świetnie bawiął się Motti i nieznany jej lewek. Mot się otrząsła i przedstawiła Met Diath.


- Diath poznaj Metgesel.
- Cześć!- krzyknął lewek.
- Hej!- odpowiedziała lwiczka.
- Met poznaj Diathesisa. Pobawimy się?
- W co?- zapytał trochą wkurzony lewek z powodu nowej koleżanki.
- W chowanego!- wpadł do głowy pomysł Met.
- Dobra! Diathesis co ty na to?
- Skoro muszę...


Lwiątka bawiły się tak jakiś czas aż Diath wpadł na pomysł jak pozbyć się  nielubianej koleżanki.


- Mam cię Mot! Najpierw znalazłem Met ale ona chciała wracać do domu.
- Ok. Chodź nad wodopój na Lwiej Ziemi.
- Okej.

Dwójka zakochanych poszła nad wodopój daleko od Lwiej Skały. Biedna Megesel siedziała ciągle w ukryciu. Za to Motti wylegiwała się na słońcu a Diathesis złapał rybkę dla swojej ukochanej.



- Diath! Bardzo dziękuję!
- Nie ma za co. Słuchaj... Ja nie mogę wytrzymać i...
- Pewnie powie że mnie kocha! Ale się cieszę!- pomyślała Mot.
- Ja... Skłamałem że... Metgesel nie wróciła do domu...
- Jak to!- wkurzyła się przyjaciółka Met.
- Bo ja jej nie lubię!
- I co! Diathesis! Ja myślałam, że jesteś moim przyjacielem!
- Bo jestem.
- Nie! Nigdy nim nie byłeś! Skoro wprowadziłeś moją przyjaciółkę w kłopoty! Wiesz co może się stać!?
- Nie...
- Mogą ją zabić!
- Racja. Szybko! Biegiem po nią!

Biegli tak i biegli a jak dobiegli zobaczyli przestraszoną Met. Właśnie stała nad nią szczerząc kły siostra Ziry. Bliźniaczka. Właśnie miała ugryźć Metgesel kiedy Diath rzucił się na nią i zaczął gryźć jej ucho.



- Rrrrrroooooaaaaarrrr!- zaryczała lwica.- Zapłacisz za to mały knypku!
- Dziewczyny uciekajcie!
- Met! Uciekaj ja mu pomogę!
- Nie ja też zostaje!
- Met! Proszę uciekaj! Schowaj się na granicy żeby nikt cię nie widział i czekaj na mnie!
- Mot! Met! Szybko!
- Nie Diath! Met! W tej chwili!
- Dobra...- Met szybko uciekła ze łzami w oczach, poczuła się odepchnięta.
- Smarkacz! Pożałujesz!
- Mot! Proszę!
- Nie! Ty pożałujesz!- za Mot stał lew podobny do Simby jednak to nie był on. Siostra Ziry puściła lwiątko i uciekła.
- Cześć mały.
- Ja was zostawie. Pa Diath. Wracam do domu.- Mot sobie poszła.
- To ty? Masz na imię Diathesis?
- Tak. A ty? Kim jesteś?
- Jestem lwem z Rajskiej Ziemi. Przed chwilą byłem na Lwiej Skale i król przyjął mnie do stada.
- Czemu tu przyszedłeś?
- Jak szedłem na Rajską Ziemię przekazać mojemu staremu stadu, że odchodzę, spotkałem małą lwiczkę, która opowiedziała mi co tutaj zaszło i powiedziała, że chodzi o małego lwiaka. Chcesz tu mieszkać?
- Nie. Mama mi każe zabijać, a ja nie chcę i... Po prostu nie chcę tu mieszkać.
- Wiesz... Ja zawsze chciałem mieć syna. Może cię przygarnę?
- Ja się zgadzam. Moja matka lepiej żeby nie wiedziała bo ja jestem jej maszynką do zabijania.
- Dobrze, nie powiemy jej. Lepiej szybko chodź zanim ta lwica tu wróci.
- Spoko.

Lew złapał Diathesisa w pysk i poszedł na Lwią Skałę. Kovu i Kiarze skłamał, że o jego prawdziwy syn i para królewska zgodziła się przyjąć do stada słodkie małe lwiątko. Motti bardzo się cieszyła. Metgesel po ostatnim wybryku przyjaciela przybranej kuzynki wcale nie lubiła małego nowego mieszkańca Lwiej Skały. Okazało się, że lew z Rajskiej Ziemi ma na imię Mesel. Były Rajskoziemiec szybko znalazł przyrodnią matkę Diathesisowi. Owa lwica była Bardzo piękna. Wyglądała jak Vitani. Była tylko trochę ładniejsza. Na imię miała Tura. Minęło kilka dni, a wszystkie trzy lwiątka świetnie się bawiły. Niestety lwiątka przeszły na Złą Ziemię. Ciągle obserwowała ich Sheila.




- Ganiasz!- krzyknął Diath do Met.
- Nie! Nawet mnie nie dotknąłeś! Co nie Mot?!
- Co? Ja nie wiem, myję się.
- Ale ja myślałam, że się bawisz!
- Ja też!- odpowiedział Diath.
- Widzę, że Lwia Ziemia was już nie obchodzi!
- Sheila!- przestraszyły się wszystkie lwiątka.
- Diathesis, Motti do domu! Ja chcę porozmawiać sam na sam z moją przybraną siostrą. Diathesis żeby to się Tura i Mesel dowiedzieli!
- Nie mów im! Proszę!
- Nie powiem. Motti, twoim rodzicom też nie ale powiem mojej mamie. Jeżeli ona powie to tak powinno być. Idźcie już.
- Jasne...- dwa lwiątka szły z opuszczonymi łebkami.

Mot i Diath byli już daleko a Sheila i Metgesel zaczęły rozmowę. Met także szła z opuszczoną głową.


- Zawiodłam się na tobie.
- Przepraszam...
- Wcześniej tam chodziłaś?
- Tylko raz.
- Lepiej tam nie chodź. Ja kiedyś poszłam i wróciłam cała zakrwawiona. Nie chcę żeby to się tobie przydarzyło.
- Kto cię pobił?
- Miała na imię Carla.
- Współczuję.
- Obiecujesz, że nigdy twoja łapa tak nie postanie?
- Obiecuję.
- Bardzo się cieszę.

Lwice się przytuliły i dalej szły bez słowa. Kiedy wszyscy byli na Lwiej Skale trzy lwiątka położyły się w rogu jaskini. Wtedy Sheila i Kiara wyszły na czubek Lwiej Skały.


- Mamo! Mot, Met i Diath byli na Złej Ziemi!
- Co?!
- Tak mamo.
- Miałaś ich pilnować!




- Pilnowałam...
- Skąd wiesz, że tam chodzą?!
- Przyłapałam ich...
- Jak tam byli?
- Tak.
- Czemu przed Złą Ziemią ich nie ostrzegłaś?!
- Bo...Ja...
- Właśnie nie wiesz! Zapomniałaś co się stało jak ty tam byłaś?!
- Pamiętam...
- Właśnie!
- Przepraszam...
- Och... Nie ma za co. Wkurzyłam się na nich i się na tobie zaczęłam wyżywać.
- Nie ma za co.
- Idź po resztę lwic. Idziemy na polowanie.
- Juhu!
- I jeszcze idź po Audiego. Ojciec na niego czeka przy wodopoju.
- Jasne.


Lwice na kolację upolowały 3 zebry, 2 antylopy i 2 zające. Wszystkie lwy i lwice najedli się do syta. Audi z Kovu wrócili akurat na kolację. Kiara nikomu nie powiedziała o małej wycieczce trzech lwiątek.

Pytania:

1. Jak ma na imię przyszywany ojciec Diathesisa?
2. Co Diathesis powiedział Motti, żeby spłoszyć Metgesel?
3. Jak ma na imię przyszywana matka Diathesisa?

P.S.  Znalazłam fajny komiks na necie



:)))))

6 komentarzy:

  1. Odpowiedź mi na pytanie które zadalem w popsedniej nooootce!! Plosee nie bądź taka, lol
    Ps.
    Spoczko nota

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedź mi na pytanie które zadalem w popsedniej nooootce!! Plosee nie bądź taka, lol
    Ps.
    Spoczko nota

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział co raz lepiej ci idzie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lidka przepraszam że nie odpisałam po prostu ostatnio nie miałam czasu żeby choć na chwilę wejść na bloga... No wiesz lekcje. A więc jeżeli chcesz zacząć pisać bloga o nowych pokoleniach to zacznij sama nowe. No wiesz kiara zaszła w ciąże itp. Ale nie zapomnij żeby pierwsza notka była o przywitaniu czy co... A jak o tajemnicach to przywitanie i zadaj sobie jakieś pytanie i poszperaj na necie np. Kim byli rodzice Kovu. Imiona to po prostu chodzę na tłumacza wybieram se jakiś język i piszę na przykład morderca.śmierć,dar itp. Mam nadzieję że pomogłam :)

    OdpowiedzUsuń