Motti rosła i rosła. Poznała najlepszą przyjaciółkę. Metgesel. Kiara znalazła ją poranioną i całą we krwi więc widząc biedne małe lwiątko przygarnęła ją. Motti od razu zachciała się z nią zaprzyjaźnić. Sheila i jej bracia bardzo polubili mała kuzynkę i przybraną siostrę. Motti bardzo lubiła przygody i często przez nie była w śmiertelnym zagrożeniu ale nie przeraziło jej to. Dwie małe lwiczki bardzo polubiły też starszego od siebie Liefa. Pewnego słonecznego dnia Motti poszła na spacer razem z Metgesel.
- Pomyśl tylko!
- Motti nie! Nigdy nie pójdę na Złą Ziemię!
- Ale to będzie świetne! Pomyśl! Na pewno spotkamy nowego chłopaka!
- Chcesz idź ja mam Liefa.
- No tak! Pewnie!
- Co?
- Metgesel! Ty ciągle mówisz tylko o Liefie!
- I co?!
- I to! Tracę cię!
- Nie! Nigdy mnie nie stracisz.
- Wiem. Co mi wpadło do głowy!
- Nie wiem. Ale idziesz na Złą Ziemię?
- Pewnie! Nie mów tylko mojej mamie! Ani nikomu. Obiecujesz?
- A co mam zrobić?
- Kocham cię!
- Ja Ciebie też.
Lwiczki przytuliły się i Motti pobiegła na Złą Ziemię. Nie spodobało jej się tam ale poszła tak daleko że niestety się zgubiła. Zaczęła krzyczeć ,, Pomocy!'' ,, Ratunku!''. Usłyszał ją pewien młody i bardzo przystojny lwiak. Pobiegł do zagubionej lwicy i zaczęli na siebie warczeć.
- Wrrrrrrrr. Co robisz na ziemi mojej cioci i wujka?!
- Kogo?! Ja jestem jej księciem! A ty kim? Przybłędo?
- Ja za to jestem kuzynką przyszłego króla. I jego rodzeństwa.
- Ja ważniejszy.
- Phh. Książę Złej Ziemi! Ratunku bo mnie jeszcze wygna!
- Wrrrrrrr.
- Cicho!
- Nie będziesz mną rządzić na mojej ziemi!
- Zgoda. Dość tych kłótni. Mam na imię Motti.
- Ładne imię. Ja mam na imię Diathesis.
- Ładnie.
- Dzięki. Pobawimy się?
- Jasne!
Lwiątka długo się bawiły. Po jakimś czasie zdali sobie sprawę że właściwie... Są w sobie zakochani. Niestety jedno i drugie bało się i wstydziło powiedzieć to drugiej połówce.
- Ha ha ha ha ha ha!
- Wiem! Muszę wrócić do domu Diathesis.
- Ja też. Pa.
- Pa. Jutro o tej samej porze będę tam gdzie byłam.
- Zgada.
Jak Motti była przy wodopoju zobaczyła całe stado szukające ją. Mała lwiczka nie wiedziała jak wrócić. Nagle wpadła na pomysł, że powie, że spała na drzewie i nie słyszała jak ją wołano. Wszyscy jej uwierzyli. Wieczorem Motti siedziała na zewnątrz i myślała o nowo poznanym lwie. Po kilku minutach dołączyła do niej Metgesel i zaczęła się rozmowa.
- Jak tam było?
- Fajnie. Pamiętasz jak mówiłam, że może poznamy nowego lwa?
- Jasne. Pamiętam każdą naszą rozmowę!
- Właśnie poznałam.
- Serio?!
- Tak. Jest piękny! Ma złote futro, brązową grzywkę i zielone oczy.
- Ładnie to wygląda.
- Skąd wiesz?
- Wyobrażam go sobie. Idę tam jutro z tobą.
- Zgoda.
- Idę spać. Dobranoc.
- Dobranoc.
- Cześć ciociu!
- Witaj Metgesel. Kochanie co ty tu robisz?
- Myślę.
- Fajnie.
- Ha ha! Przestań! Mamo! Wiesz, że mnie łaskocze jak się mnie liże! Ha ha!
- Dobrze. Ha ha. Choć spać.
- Jasne.
Pytania:
1. Jak ma na imię przyjaciółka Motti?
2. Jaki kolor ma przyjaciel Motti?
3. Gdzie poszła Motti?
Liczę na odpowiedzi.
1.lorna
OdpowiedzUsuń2.biały
3.nie pamiętam
Sory, ale mam chyba źle bo nie uważnie czytałem ...twój blog jest spoko, ale czasem mnie wkurza, ponieważ jest trochę nie logiczny... no ale tak wgl to spoko.... bardzo podobają mi się imioma.. Jak je wymyślasz?? Chciałabym pisać, ale nwm jak zacząć? Podpowiesz mi? ? Jesteś mają inspiracją do pisania... kocham twój blog i cb też... a z resztą ja każdego kocham..hahah...taki już ze mnie kochaś... nie no żart xd to daj mi wskazówki jak zacząć pisać bloga o King Lion...