niedziela, 8 listopada 2015

Nowy król i odejście Clowa




Dziś jest wielki dzień dla całej Lwiej Ziemi. Nie dość, że są osiemnaste urodziny wszystkich lwiątek to jeszcze jest koronacja Audiego i Uru i ich ślub! Lecz niestety, Clow w ten wyjątkowy dzień odchodzi z domu.

                                                                              *


Zazu zwołał już wszystkie zwierzęta z Lwiej Ziemi. Kiara zaryczała na znak, że oddaje tron. Po niej zaryczeli Audi i Uru. Po tym wiatr zawiał i grzywa króla zaczęła falować, a królowa patrzyła na ukochanego. Ta chwila mogłąby trwać wiecznie lecz wszystkie zwierzęta się rozeszły. Audi poszedł z bratem nad wodopój.


- Kiedy masz zamiar odejść?- zapytał król.
- Nie wiem.Myślałem, żeby iść teraz ale nie mogłem przecież opuścić twojej koronacji i ślubu.
- Masz...- brązowy nie zdążył powiedzieć, ponieważ pojawiła się jego żona.
- Audi! Będziemy mieć dziecko! Clow! Zostaniesz wujkiem!- krzyczała na cały głos królowa.
- Słucham?!- powiedział król.
- To... Ja was tu zostawię. - powiedział Clow i odszedł z Zazu na ramieniu.



- Dobrze.- powiedział zdziwiony król.- Jak to? Skąd wiesz?
- No... Rafiki mi powiedział. Będzie jedno lwiątko.
- A jaka płeć wiesz?
- Nie... Ale mam imię dla dziewczynki.
- Jakie?
- Mindy. Dla chłopca nie.
- A ja tak.
- Jakie?
- Nie powiem.
- Proszę!
- No dobrze. Imię brzmi Ujasiri.
- Pięknie! Mamy imiona.
- Tak...
- Co jest? Nie cieszysz się?
- Cieszę ale chyba nie jestem gotów. Wracam Na Lwią Skałę.
- Idę z tobą.
- Zgoda.

Na Lwiej Skale trwały poszukiwania. Jedynie Kiara siedziała samotnie na czubku skały. Król podszedł do matki i usiadł obok. Zauważył, że Kiara płacze. Zaciekawił się dlaczego jednak nie wiedział jak zapytać. Aż nagle zagadał.

- Mamo co się stało?
- Jest okropnie. Nie dość, że twój ojciec zmarł to jeszcze... Oj... Lorna wypowiedziała wojnę o Diathesisa. Nie wiadomo co się stało se Skazą i Mordu bo przecież ich ostatnio nie widać... A jeszcze Lila,Lojo,Didu,,Moro i co najgorsze Clow!
- Co?! Jeszcze przed chwilą z nim rozmawiałem nad wodopojem... Ale mam dobrą wiadomość.
- Jaką?
- Będziesz babcią, ja tatą,Uru mamą,Sheila ciocią, a Clow wujkiem!
- To świetnie! Jaka płeć? Ile będzie dzieci?
- Jedno, a płeć nieznana.
- No dobrze ale jakie imiona?
- Dla dziewczynki Mindy a dla chłopca Ujasiri co znaczy odwaga.
- A Mindy?
- Nic.To zwyczajne imię.
- Aha. Co zrobisz z wojną?
- Jaką wojną?
- No tą co zapowiedziała Lorna.
- Aaa... Nie wiem. Chyba muszę ją poprowadzić...
- Ha ha ha!
- No co?
- To pewne. Ale nie ma czasu na żarty.
- Wiem.  No... Nie mam pojęcia...
- Posłuchaj, to serio bardzo ważne.
- Cześć Diathesis, cześć Motti. Gdzie Met?
- W jaskini.
- O co się kłócicie?- zapytała była królowa.
- Nieważne... To co idziesz?
- Jasne...- odpowiedziała Mot.

Mot i Diath poszli na spacer i zatrzymali się przy wodopoju. Diathesis zrobił poważną minę.

- Motti. Ja... Chciałem ci powiedzieć że... Kocham cię i chcę żebyś została moją partnerką.
- Słucham? Ja... Tak szybko?
- Jesteśmy nastolatkami i... Pomyślałem, że może byś chciała nią zostać...
- Serio?!
- Co?
- Dałeś się nabrać!
- Co?!
- Pewnie! Zostanę twoją partnerką!
- To świetnie! Juhu!





1 komentarz: