wtorek, 3 listopada 2015

Nowa gwiazda








- Usaliti!- nawoływał kremową lwicę król.- Usaliti!
- Kovu! To ty?- odpowiedziała lwica.- Gdzie jesteś!?
- Nad wodopojem!
- Jasne! Biegnę!

Usaliti przybiegła do swojego ukochanego z uśmiechem jednak Kovu nie był wcale szczęśliwy.

- Kovu? Co się stało?
- Ahhh...- sapał król Lwiej Ziemi.- Nieważne.
- Spoko. Choć za mną. Znalazłam super miejsce. Szybko!

Brązowy nie zdążył odpowiedzieć, a lwica zniknęła z jego pola widzenia. Słychać było jedynie ciche śmiechy kremowej. Kovu też się zaśmiał i zaczął biec w stronę odgłosów. Wreszcie zobaczył ukochaną tulącą się do innego lwa. Kovu był zły. Lwica i lew śmiali się złowieszczo i szli w stronę króla.

- No Kovu. Ha ha ha ha ha!- naśmiewała się Usaliti
- Usaliti. O co ci chodzi?
- Cicho bądź panie! Ha ha ha ha!- rozkazał lew
- Kim jesteś?! Usaliti, zaufałem Ci!
- Twój błąd!- krzyknęła Usaliti.

Usaliti z nieznajomym rzucili się na brązowego Lwioziemca. Kiara akurat szukała męża po dżungli i słyszała jego krzyki. Królowa szybko pobiegła za krzykami i ujrzała lwa i lwicę stojących nad królem. Para szybko uciekła od królowej. Kiara podbiegła do martwego męża i zaczęła szlochać.


- Kovu? Obudź się! Proszę! Błagam! Co to były za lwy? Proszę wstań! W domu wszystko mi powiesz!- krzyczała błagalnie w smutku krztusząc się własnymi łzami królowa Lwiej Ziemi.

*********

Nastała noc. Kiara ciągle była przy ukochanym. Przez oczy przebiegły jej najpiękniejsze chwile z ich życia.




I wiele wiele innych...


******
Królowa zasnęła, a jak się obudziła było już rano. Jej martwy mąż ciągle leżał przy niej. Jego oczy... Martwe... Królowa nie mogła patrzeć na ukochanego i ze łzami w oczach odbiegła od ciała do baobabu Rafikiego. Wdrapała się i opowiedziała o wszystkim szamanowi.

- Oh Kiaro... Tak mi przykro...
- Ja w to nie wierzę!- wrzasnęła królowa i popchnęła otwarty już owoc Rafikiego po czym została duża pomarańczowa plama.
- Dziękuję! Wiesz ile zajmie mi posprzątanie tego chlewu?!
- Rafiki!- krzyczała królowa próbując przekrzyczeć oskarżenia szamana. - To nie czas! Mój mąż umarł i trzeba go pochować! Tej nocy chcę zauważyć jego własną gwiazdę.
- Masz rację, idź po stado i z nimi przyjdź pod baobab.- mówił małpa patrząc się ciągle na pomarańczową plamę na podłożu.
- Nie idziesz ze mną?
- Nie. Ja tu umyję podłogę i schodzę pod baobab.
- Okej.

Kiara pobiegła na Lwią Skałę i powiedziała stadu o śmierci króla i o tajemniczych lwach. Najsmutniejsi byli Audi, Sheila i Clow, który bez pożegnania z ojcem ani rusz z domu.

******

Nastała noc, a całe stado w smutku i żałobie czekało pod baobabem na Rafikiego. Mało było lwic i lwów którzy nie siedzieliby z opuszczonymi łbami. Gdy Rafiki zszedł z drzewa, królowa zaprowadziła stado w miejsce śmierci ukochanego. Rafiki podszedł do lwa i zrobił mu sokiem z owocu koło na czole, które oznaczało krąg życia.

- Audi i Clow. Podejdzcie do mnie.- rozkazała królowa.
- Tak?
- Pomóżcie mi go zanieść na Lwią Ziemię.
- Jasne.

Lwy wzięły martwego ojca na grzbiet i nieśli go do samej granicy Lwiej Ziemi. Rafiki rozpalił ognisko i wrzucił lwa w czerwone płomienie. Po jakimś czasie na niebie pojawiła się nowa gwiazda. Lśniła bardzo mocno.

- Mamo?
- Tak Audi...
- I co teraz będzie?
- Jak to?
- Audi i Kiara. Pójdziecie ze mną na baobab?- zapytał szaman.
- Tak.- odpowiedział małpie Audi.

Kiedy weszli na baobab Kiara patrzyła ciągle na namalowanego Kovu.

- Przysięgam. Ten kto to zrobił nie pożyje długo.- powiedziała stanowczo królowa.
- Przyprowadziłem was tu ponieważ trzeba ustalić coś bardzo ważnego. A mianowicie czy Kiara będzie rządzić Lwią Ziemią.
- Nie. Bez Kovu nigdy nie będę rządziła.
- Mamo. Ja nie mogę jeszcze władać. Jestem za młody.
- Kiaro. Tu się zgadzam z Audim.
- Zgoda... Audi, w twoje urodziny odbędzie się koronacja i ślub z Uru.
- Mamo! To moje urodziny! Nie. Po nich.
- Audi musisz być odpowiedzialny. Co zrobisz? Kiara nie będzie rządziła od dnia twoich urodzin. Zgoda?
- Dobrze zgoda...- odpowiedział trochę zrezygnowany Audi.

2 komentarze: