środa, 11 listopada 2015

Prezentacja księcia i jego pierwszy spacer



Minęło kilka dni. Kifalne i Ujasiri szybko rośli. Mimo przepowiedni Rafikiego książę nie miał chorej łapy. Uru zapytała się o to szamana i przy okazji o nadmiar lwiątek. Małpa powiedział, że jest już stary i nie dowiedział się o drugim lwiątku, a chorą łapę miała księżniczka.

***

Był słoneczny poranek. Wszyscy już wstali z wyjątkiem Uru i Ujasiri'ego. Królową obudził cichy płacz. Spojrzała na małą jasno-brązową kuleczkę w  jej łapach. Szybko uspokoiła księcia i położyła go obok brzucha tak aby mógł pić mleko. Lwiątko najadło się już i przyczołgało się z powrotem do miłych objęć mamy. Ujasiri zasypiał słodko, a do jaskini wpadł Audi. Powiedział żonie, że za chwilę prezentacja księcia, ponieważ szaman nie ma czasu w inne dni. Uru zrobiła zdziwioną minę i obudziła lwiątko myciem. Brązowy próbował uciec z kąpieli jednak nie udało się i był czysty jak łza. Zizi ( nowa mojorduska) wleciała do jaskini i ukłoniła się przed księciem. Po Zizi wszedł Rafiki. Otworzył pomarańczowy owoc i sokiem z niego zrobił kreskę na czole lwiątka. Z ziemi złapał piach i posypał czoło księcia. Szaman zaczął powolutku wychodzić z jaskini. Uru złapała Ujasiri'ego w pysk i wyszła u boku męża. Oddała księcia Rafikiemu i spojrzała na nie. Tak samo uczynił Audi.


Szaman spojrzał na króla i podniósł lwiątko do góry by cała Afryka mogła zobaczyć ich księcia i przyszłego władcę.


Antylopy,zebry itp zaczęły tupać. Słonie trąbiły, małpy skakały. Trudno opisać co się tam działo. Każde zwierzę cieszyło się z księcia.Małpa w końcu oddała lwiątko rodzicom i zeszła z Lwiej Skały. Zwierzęta się rozeszły, a Uru weszła do jaskini. Audi poszedł na patrol królestwa z resztą lwic (które nie miały lwiątek) poszło na polowanie. Do jaskini, w której leżała Uru weszła Sheila z Kifalme. Uru zmyła z lwiątka sok. Lwice mówiły o swoich dzieciach. Obydwa lwiątka były myte. Gdy były czyste lwice położyły dwa słodkie lwiątka obok siebie. Po chwili lwice wróciły z polowania, a Audi z patrolu. Nastała noc.Następnego ranka Uru obudziła się wraz z młodym księciem. Rozejrzała się po jaskini i zauważyła, że nikogo nie ma,prócz Sheili i Kifalme czołgającą się po jaskini. Sheila spała więc Uru położyła się obok siostry swojego męża i złapała jej córkę. Objęła obydwa lwiątka i poczuła się jakby jej córka nigdy nie zginęła.




Jednak obudziła się Sheila i zabrała swoje dziecko.

- Oddawaj!- krzyknęła siostra króla.
- Naturalnie! Wybacz mi...
- Spokojnie. Powiedz. Od narodzin dzieci jesteś jakaś... No... Trochę... Inna niż zwykle. I jeszcze Audi mówił mi, że mały ma mieć chorą łapę, a nie ma. Powiesz?
- No dobrze... Kiedy jeszcze rodziłaś ja urodziłam dwa lwiątka. Dziewczynkę i chłopca. Ale dziewczynka urodziła się martwa...- opowiedziała królowa.
- Tak mi przykro... Ale jeszcze ta łapa.
- Rafiki przepowiedział dziewczynkę, a nie jego. To ona miała chorą łapkę.
- Uru. Zapraszam Cię na mój i Risu ślub.
- Co?!- ucieszyła się królowa.
- Będzie ślub. Jeszcze nie wiem kiedy... Ale wiemy, że będzie. Wyobraź sobie, które to już pokolenie? Naszych dzieci?
- Pomyślmy: był Mohatu i Zauditu, Ahadi i Uru, Mufasa i Sarabi, Simba i Nala, Kovu i Kiara, a teraz Ja i Audi. I oni. No to to jest siódme pokolenie.
- Tak. Najwyraźniej.

Do jaskini wszedł Audi i zaproponował żonie i siostrze spacer nad wodopój z lwiątkami. Lwice się zgodziły ale najpierw biała i pomarańczowa umyły lwiątka. Sheila zapytała się rodziny czy Risu też może iść. Brązowy i biała zgodzili się. Para czekała przed Lwią Skałą niedługo.Po jakimś czasie wróciła Sheila, Risu i Kifalme. Lwy zawędrowały na wodopój. Uru i Audi położyli księcia na trawie i podziwiali go. Sheila położyła Kifalme obok księcia i zaczęła go podziwiać razem z Risu.





( Przepraszam za nieprawidłowe kolory z ostatniego zdjęcia po prostu program w którym przerabiam zdjęcia robił takie kolory)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz