Był piękny poranek. Mimo, że minęła już cała doba od narodzin księżniczki każdy ją podziwiał. Jednak tej chwili nikogo nie było w jaskini. No oprócz Uru, Akili i Sheili. Lwice rozmawiały o małej księżniczce. Siostra Ujasiri'ego spała. Obudziła ją królowa dokładnym myciem. Lwiczka spojrzała nieśmiało na Sheile. Siostra króla spojrzała z uśmiechem na małą Akili. Kiedy córka Audi'ego było już umyta do jaskini wszedł król, a za nim Rafiki. Szaman pomachał kijem nad głową księżniczki, posmarował jej czoło sokiem z owocu i posypał piaskiem. Wziął ją w ręce i pomaszerował na czubek Lwiej Skały. Wszystkie zwierzęta z całej Afryki oprócz hien i stad z innych ziem były pod majestatyczną Lwią Skałą. Pawian podniósł Akili'e i wszystkie zwierzęta zobaczyły swoją nową księżniczkę.
Wszyscy zebrani oddali pokłon córce Uru. Po chwili wszystkie zwierzęta rozeszły się. Królowa zasnęła więc Ujasiri w towarzystwie przyjaciół i kuzynki weszli do groty. Książę złapał siostrę za skórę i wybiegł z jaskini. Lwiątka pobiegły nad wodopój. Kifalme szturchała lekko nosem Akili. Mała księżniczka złapała nos kuzynki. Wszyscy zachwycali się małą Akili. Kifalme zaczęła bawić się z małą kuzynką. Reszta lwiątek obserwowali dokładnie każdy ruch księżniczki. Książę siedział obrażony na kamieniu. Do jego głowy wpadł jego zdaniem wspaniały lecz też i bardzo nie bezpieczny pomysł. Ucieszył się na widok Motti która przyszła do lwiątek. Podbiegł do przyjaciół i złapał siostrę za skórę. Położył ją na malutkim kamieniu, a on sam usiadł na bardzo wysoki i zaczął przemowę:
- Moi drodzy! Jak wy marnowaliście czas na zabawy z Akili ja wpadłem na wspaniały pomysł! Chodźmy na Złą Ziemię.
- Świetny pomysł!- radowała się Motti.- Cieszmy się, że nie ma tu tego drętwego Lief'a! Jednak Diathesis to także nie drętwy nastolatek! Chodźmy z nim!
- Świetny pomysł Motti!-wykrzyczał Tabasamu.
- Zgadzam się z bratem.- powiedziała Mpenzi.
- Dobra! Będzie super!- krzyczała Kifalme.- Ej... Co zrobimy z Akili?
- Mali! Jak pójdę po Diathesis'a to oddam ją królowej.- zaproponowała córka Vitani.
Lwiątka zgodziły się. Kuzynka króla złapała księżniczkę i oddała ją jeszcze śpiącej Uru. Audi też spał u boku ukochanej. Córka Mheetu poszła do jaskini swojego chłopaka i powiedziała o planie lwiątek. Syn Lorny też się zgodził i po chwili nastolatkowie byli obok lwiątek. Jednak nikt nie wiedział, że mają małe towarzystwo... Kiedy dotarli na Złą Ziemię nie spodobało się tam lwiczkom. Dlatego Kifalme i Mpenzi wróciły nad wodopój. Czwórka odważnych szli dalej. Tabasamu przestraszył się kiedy zobaczył trzy pary błyszczących oczu wyłaniających się z jaskini. Nastolatkom nie spodobało się tym bardziej przybranemu synowi Mesel'a ponieważ Zła Ziemia kojarzyła mu się nie do końca udanym dzieciństwem. Diath i Mot wrócili do trójki lwiątek nad wodopojem. Ujasiri'emu podobało się i szedł dalej. Nagle usłyszał czyjeś kroki. Pomyślał, że przyjaciele chcą mu zrobić kawał. Odwrócił się i zobaczył... Trzy lwice! Najgorsze, że jedna trzymała w pysku Akili! Biała rwała się niemiłosiernie. W końcu udało jej się. Książę biegł najszybciej jak umiał. Jednak zatrzymał się. Spojrzał za siebie i zaczął biec do siostry. Złapał ją w pysk i nadal biegł tylko, że w stronę jaskini. Położył księżniczkę przed siebie i odwrócił się. Próbował ryczeć na trzy lwice.
- Ej! Ja ich z znam! Kisasi! Nyeti! Ten mały to książę Ujasiri! Ta mała to księżniczka Akili!- odezwała się jedna lwica.
- Naprawdę Kupeleleza?- odezwała się Nyeti.
- Tak Nyeti! Królowa na pewno nie będzie zła jak zaniesiemy jej książęta! Brać ich!- Rozkazała Kupuleleza.
Lwice szły powoli, cicho powarkując w stronę lwiątek. Nagle pojawiły się trzy dorosłe lwy. Lwy szybko pokonały lwice które uciekły w mgnieniu oka. Lwy które uratowały książęta to byli; Audi, Risu i jakiś inny lew ze stada. Król i ojciec Kifalme złapali lwiatka w pyski i poszli na Lwią Skałę. Niestety jedna lwica zdążyła uderzyć mocno w pysk Ujasiri'ego. W tym czasie w jaskini Lorny...
- Co!? Miałyście te wypłosze jak na tacy! Nie wieżę, że takie małe kłębki futra pokonały trzy dorosłe lwice!
- Przepraszam królowo... Były z nimi trzy dorosłe lwy... Co miałyśmy zrobić?
- Zabić je! Wystarczyło by mi jedno lwiątko! Była was trójka! Dwie zajęły by lwy, a jedna porwała lwiątko! Czy to takie trudne!
- My tak próbowałyśmy... Prawie miałam księcia... Lecz niestety król Lwiej Ziemi mnie dopadł...
- Hm... Gratuluję. Chociaż ty masz mózg.
- Dziękuję pani...- lwica ukłoniła się.
W tym czasie na Lwiej Skalę:
- Synu! Zakazałem Ci tam chodzić!- krzyczał Audi.
- Przepraszam tato...- płakał książę.
- Naraziłeś własną siostrę!- oskarżał lwiątko król.
Ujasiri zaczął biec. Na polance położył się i zaczął płakać.
Po chwili do księcia podbiegła Uru i pocieszała syna. Ujasiri przestał płakać i poszedł spać.
Wredna Lorna gdy była mała myślałam,że będzie dobra.Szkoda mi Ujasirego wiadomo,że to co zakazane najbardziej korci,ale musiał dostać nauczkę.Bardzo ładnie wyszedł ci rysunek płaczącego Ujasirego.
OdpowiedzUsuńKocham Lorne ! To moja ulubiona bohaterka !
OdpowiedzUsuń