wtorek, 5 stycznia 2016

Odwiedziny rodziny z Niebiańskiej Ziemi cz.1

Minął miesiąc. Zizi wyleciała na wakacje. Audi i Uru ufali Moyo bez interesownie. Tabasamu i Mpenzi zadomowili się na Lwiej Skalę. Kifalme przestała myśleć o przepowiedni.

***

Było piękne popołudnie. Zizi akurat tego dnia wracała z wakacji. Ujasiri, Mpenzi, Kifalme i Tabasamu bawili się nad wodopojem. Uru i inne lwice wylegiwały się na słońcu obok wodopoju. Audi uciął sobie krótką drzemkę. Mojorduska królewska wlatywała leniwie do jaskini w której spał król Lwiej Ziemi. Nie zdawała sobie sprawy o tym że król śpi i zaczęła do niego mówić. Audi otworzył jedno oko i odwrócił się powoli w jej stronę.

- Oj! Obudziłam króla? Co za maniery! Witam wasza wysokość.- Zizi ukłoniła się.
- Ahh... Trochę spałem... Nic poważnego. Witaj. Powiedz mi jak było w podróży?
- Bardzo Dobrze królu. Byłam w odwiedzinach na Niebiańskiej Ziemi u brata. Clow i Lila mają syna Mrithi'ego. Dzisiaj mieli nas odwiedzić.
- Dziś!? Ojej!- krzyknął król i wybiegł z jaskini szukać Ujasiri'ego i Kifalme.

Kiedy dobiegł nad wodopój złapał lwiątka których szukał, odbiegł kawałek od reszty i opowiedział im o tym co usłyszał od Zizi. Lwiątka nie wiedziały nic o wujku Clow'ie i cioci Lili. Ale Kifalme słyszała o Mrithi'm i zaczęła się martwić. Domyśliła się,że królowa nie długo umrze i chciała powiedzie o tym królowi. Jednak nim wciągnęła powietrze władca złapał Kifalme w pysk a Ujasiri'ego na grzbiet i pobiegł do lwic. Uru wziął na osobność i opowiedział jej o odwiedzinach. Królowa ucieszyła się bardzo. Audi pobiegł po lwiątek. Złapał je tak samo jak wcześniej. Odszedł powoli do Uru. Pobiegli szybko na Lwią Skałę. Uru poszła jeszcze na chwilę do jaskini. Po jakimś czasie wynurzyła się z niej w towarzystwie Risu i Sheili. W szóstkę stali na czubku skały i wyglądali trzech kropek. Długo ich nie było widać. Wszyscy wrócili do jaskini z wyjątkiem Kifalme. Mimo że nawet nie wiedziała na kogo czeka bardzo chciała poznać wyczekiwanego wujka i ciocię. Znowu nie było ich trochę. Poddała się ale nie poszła do jaskini. Położyła się nadal na czubku swojego domu i zaczęła się śmiać. W głowie powtarzała sobie że Rafiki kłamał z przepowiednią. Nastała już noc. Kifalme dalej się śmiała tylko że bardziej.


W końcu zasnęła. Gdy rano się obudziła ujrzała na tle wschodzącego Słońca trzy malutkie kropki. Ze spuszczoną miną  powoli weszła do jaskini i budziła każdego z jej rodziny. Kiedy cała rodzina już wyszła kropeczki przysunęły się nie dużo. Rodzina królewska zeszła z Lwiej Skały i pobiegli ile sił w stronę kropek. Gdy dobiegli zobaczyli lwa, lwicę i małe lwiątko. Lew wyglądał bardzo groźnie. Lwica stała rozpromieniona za to lwiątko siedziało dumnie.




Lew po chwili się zaśmiał i wszyscy zrozumieli że on po prostu żartował. Przywitali się. Po chwili byli na Lwiej Skale. Mrithi'emu spodobała się Kifalme. Jednak ona siedziała na końcu jaskini i cicho płakała. Podszedł do niej Risu i wyciągnął z jaskini.

- Kochanie czemu płaczesz?- zapytał Risu.
- Nie mogę powiedzieć... Obiecałam...- powiedziała ciągle ze spuszczonym łebkiem.
- Komu?- spytał i przytulił córkę.- Skarbie... Jak mi powiesz to ci pomogę. Dobrze?
- Dobrze tatku... Rafiki'emu...
- Co on ci naopowiadał?!- rozzłościł się na szamana mąż Sheili.
- O prze... Po... Wie... Dni...- wydukała Kifalme.
- Przepowiedni? Jakiej?- dopytywał.
- Mówi o śmierci cioci... O białym lwiątku... O! I o Mrithi'm... Hienach...
- Mrithi'm? Co o nim mówi?
- Takie coś: Kiedy na Lwiej Ziemi Mrithi i Adui zagoszczą z zło znów się obudzi.
- Hm... Chodźmy do Rafiki'ego.

Jak postanowił tak też zrobił. Złapał córkę za kark i pobiegł ile sił w łapach w stronę baobabu.Wspiął się zwinnie i pod biegł do małpy. Popchnął go lekko łapą i opowiedział całą historię opowiedzianą mu przez córkę. Pawian spojrzał z wyrzutem na smutną małą lwiczkę pod łapami Risu. Patrzącą na Rafiki'ego. W jej wzroku szaman dostrzegł skruchę. Wybaczył Kifalme. Co miał zrobić? Opowiedział dokładnie ojcu Kifalme przepowiednię. Co bardzo za śmieszyło małpę Risu miał taki sam wyraz pyska jaki miała jego córka. Potem Rafiki powiedział:
- Uru... Umrze chyba że Mrithi odejdzie teraz.
- Dlaczego?
- Uru jest w ciąży i była dzisiaj na polowaniu. Więc ona albo dziecko. Ona umrze. Jednak będzie można ją uleczyć. To Mrithi ją zabije.

1 komentarz:

  1. Ostatnio nie zaglądałam na twojego bloga,a tu tyle się zmieniło.Wygląd bloga bardzo ładny.Oby Uru nie umarła bardzo ją lubię.Dobra zabieram się dalej do czytania xdd

    OdpowiedzUsuń