środa, 27 stycznia 2016

Szczęście i smutek...cz.2

Risu przestraszony spojrzał na swoją zakrwawioną łapę. Później na martwą żonę. Łzy ciekły po jego policzkach. Lew wybiegł z jaskini. Pobiegł nad wodospad i umył starannie zakrwawioną łapę. Dopiero teraz dotarło do niego co zrobił. Gdy doszedł wieczór do lwa podleciała Zizi i oznajmiła, że król na niego czeka. Po czym odwróciła się i odleciała ile sił w skrzydłach.

- Pewnie nie chce znać mordercy... Audi na pewno chce mnie wygnać...- myślał ojciec Kifalme.

Kiedy stał już pod Lwią Skałą okrążyły go przestraszone spojrzenia mieszkańców Lwiej Ziemi. Spojrzał na czubek Lwiej Skały. Zobaczył zawiedziony wzrok króla. Z jaskini wyłonił się Lief ciągnący za sobą ciało córki Kovu. Brązowy syn Kiary po ujrzeniu ciała martwej siostry zasmucił się.

- Risu!- krzyczał przeraźliwie król.- Zamordowałeś własną żonę! Co najgorsze także moją siostrę i matkę Twojej córki!!! Od kiedy się poznaliśmy ufałem ci bezinteresownie! Dziś wydam należny ci wyrok: Wygnanie!!!

(zebry czerwony, wszyscy pomarańczowwy a hipopotamy niebieski)

Oszukać i zwieść...

Zdala go zdradza i skaza i sierść!

Oszukać. Znieważyć! I zwieść... Do cna!

On od początku wcieleniem był zła!

Oszukać. Znieważyć! I zwieść... Do cna!

Zdala go zdradza i skaza i sierść!

We krwi ma zło i gniew! Tulił do snu zdrady śpiew! Niechaj gna, niechaj trwa! Nie chcemy zapomnieć więc pieśń nasz łka! On nie jest już jednym z nas! W swoim sercu on skazę ma! To nasz głos! To nasz sąd! Nie jest z tąd! Kiedyś ktoś zdradził nas! Zniszczył wiarę w świat! Dziś to wiemy i wyrok nasz trwa! Skazy syn nie może stać się jednym z nas!

- Ja nie jestem synem Skazy...- pomyślał smutny lew.

Na niebie pojawił się Kovu. W tym czasie w jaskini na Lwiej Skale dało się słyszeć cichy płacz. Należał on do córki martwej Sheili. Do groty powoli weszła Metgesel. Za nią wszedł Lief. Rozczulili

się nad osieroconą lwiczką. Podeszli do niej. Met przytuliła ją, a mała wytarła łzy o łapę żony Lief'a. Spojrzała na nią szklanym wzrokiem. Lwica puściła jej miły uśmiech. Kifalme nadal jednak płakała. Najgorsze, że płakała jeszcze bardziej.

- I co ze mną będzie?- spytała przerażona.
- Ja... My...- Met spojrzała wesoło na męża.

Lew przewrócił oczami i machnął łapą w kierunku wyjścia z jaskini. Przybrana córka Kiary z szerokim uśmiechem wybiegła z jaskini. Czarno grzywy patrzył na nią z niezadowoloną miną.

- Chcesz ją przygarnąć?- spytał niezadowolony jednak z małą nutką szczęścia w głosie.
- Tak mój drogi. Zawsze chciałam mieć córkę. I jeszcze synka.- lwica spojrzała na niego uwodzicielsko.
- Tak... Ja też chcę mieć syna. Nigdy nie myślałem o córce... Ale skoro chcesz to możemy ją przygarnąć.- lew był szczęśliwy.
- Tak!- lwica była ogromnie zadowolona.

Młoda para powoli weszła do jaskini w, której płakała brązowa lwiczka.

- Kifalme. Jak chcesz ja i Lief będziemy Twoimi przybranymi rodzicami.- oznajmiła Metgesel.
- Naprawdę!?- córka Risu cieszyła się.
- Tak mała.- powiedział pewny siebie syn Uy.
- Jej!!!- krzyczała na całe gardło.

2 komentarze:

  1. Nie tylko nie to !! Sheila nie żyje!!! Nienawidze Risu ale nocia super:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka bardzo fajna,ale niestety stało się najgorsze-Sheila nie żyje :(
    Król bardzo dobrze postąpił skazując Risu na wygnanie.
    Mam nadzieję ,że Kifalme będzie dobrze pod opieką młodej pary :)

    OdpowiedzUsuń