Była piękna gwieździsta noc. W tą właśnie noc wszyscy którzy są nastolatkami czyli Lief, Metgesel, Motti i Diathesis stają się dorośli. Z tej właśnie okazji nad wodopojem kłóci się czwórka lwów i piątka lwic.
- Powiemy im teraz!- krzyknął Mheetu.
- Nie! Oni śpią!- odpowiedziała Vitani.
- Jak będziecie tak krzyczeć to zaraz ich obudzicie.- powiedział zrównoważony głos Uy.
- Ua ma rację.- poparła koleżankę Kiara.
- Dobrze matko.- odezwał się Audi.
- Może powiemy im jak się obudzą?- zaproponowała Uru.
- Świetny pomysł.- powiedzieli wszyscy chórem.
W rozmowie brali udział Mheetu, Vitani, Kiara, Uru, Ua, Tura, Mesel, Audi i Mzuri. Rozmawiali o tym kiedy opowiedzął dorosłym już lwom i lwicom którzy jeszcze wczoraj byli nastolatkami. Lwy i lwice położyli się spać.
o poranku z jaskini wyłoniły się cztery sylwetki. Dwie lwice i dwa lwy. Te same lwy i lwice co kłcili się w nocy zagrodzili drogę Diath'owi, Mot, Met i Lief'owi.
- Musimy wam powiedzieć coś bardzo ważnego.- powiedziała Kiara.
- Lief i Motti jutro wasz ślub.- oznajmił szczęśliwy Mheetu.
- Za to Metgesel i Diathesis też jutro się żenicie!- prawie krzyknęła Vitani.
- Co!!!?- wrzasnęli chórem jubilaci.
Spojrzeli na siebie porozumiewawczo i uciekli. Podczas ucieczki rozpętała się okropna burza. Deszcz lał tak mocno, że nie dało się nic zobaczyć. Wyostrzyli wzrok. Zauważyli bardzo blisko dwie jaskinie. Niestety byłe one tak małe, że w jednaj zmieśiłyby się tylko dwa dorosłe lwy. Tak więc do jaskini pierwszej w pośpiechu wskoczyli Met i Diath, a do drugiej Mot i Li. Met spojrzała za siebie i wyglądała pięknego lwa o bujnej czarnej grzywie i złotym futrze. Niestety zauważyła lwa o złotym futrze i jasno brązowej grzywie.
- Co tu robisz!?- wrzasnęła Metgesel.
- Nie widać!? Unikam deszczu i burzy! Zresztą tak jak ty!- Diathesis oburzył się pytaniem.
- Nie zapominaj do kogo mówisz!
- Bo co?! Kim ty takim wspaniałym jesteś?!
- Siostrą króla.- ostatnie słowa powiedziała wolno i wyraźnie.
- Ha! Przybraną!
- Ale jestem!
- Jesteś czy nie. To teraz nie ma znaczenia. Uciekliśmy. Nawet nie wiemy gdzie jesteśmy.- lew posmutniał.- Może zacznijmy od początku?- brązowo grzywy mówił bardzo miłym głosem.
- Dobrze. Mam na imię Metgesel.
- Ja jestem Diathesis.
Lwy przytulili się. Burza i deszcz ustały, a gwiazdy zawisły na niebie. Motti i Diathesis wybiegli z jaskiń i przytulili się.
- Motti... Kocham cię.- odezwał się lew.
- Ja ciebie... Ja... Zakochałam się w Lief'ie. Wybacz. To koniec.- powiedziała dobitnie.
- Ale... Ja... Ale... Motti...- lwu powoli łzy ciekły po policzkach.- Ja cię kocham... Tak bardzo kocham...
- Żart! Kochany!- lwica musnęła nosem nos swojego partnera.
Met i Li także wyszli i przytulili się. We czwórkę postanowili powrócić na Lwią Skałę. Następnego dnia rano byli już na Lwiej Ziemi. Kiara, która wypatrywała uciekinierów po ujrzeniu czterech sylwetek na tle wschodzącego Słońca z wielką gracją zeskoczyła z lwiego domu. Szła w stronę lwów i lwic powoli. Czwórka dorosłych podbiegła bardzo szybko do byłej królowej.
- Matko. Wróciliśmy, ale jeśli nie ożenimy się tak jak chcemy to znowu uciekniemy.- oznajmiła Metgesel.
- Zgoda! Tak nam Was brakowało! Żeńcie się z kim chcecie!- krzyczała uradowana Kiara.
Córka Simby zaprowadziła młodych dorosłych na Lwią Skałę. Opowiedziała o warunku rodzicom uciekinierów.Wszyscy zgodzili się na warunek. Od razu zwołano Rafiki'ego i zorganizowano ślub. Zakochani stanęli na Lwiej Skalę obok siebie i lwice wtuliły się w grzywy mężów.
Rafiki pomachał swym kijem nad głowami lwów i lwic i wypowiedział dziwne zaklęcie:
- Katika siku ya harusi vijana tunataka yao bahati katika siku nzuri na haiba. Upendo alishinda kweli leo. Basi ni hupanda mbegu zake kila mahali.*
Katika siku ya harusi vijana tunataka yao bahati katika siku nzuri na haiba. Upendo alishinda kweli leo. Basi ni hupanda mbegu zake kila mahali.- W dzień ten ślubu młodych dorosłych szczęścia życzymy im w dzień piękny i uroczy. Miłość dziś prawdziwa wygrała. Niech sieje ona swe nasiona wszędzie.
Urocza nocia:*No to mamy już dwa małżeństwa:D Na życie lwicy Tamu kolejna notka:)
OdpowiedzUsuń