środa, 15 czerwca 2016

48# Sekrety i zmiany

Minął miesiąc od ostatnich wydarzeń. Ujasiri szykował się na króla godnego uznania. Akili z każdą lekcją brata lub po prostu czasem spędzonym jego z Audi'm  zamykała się w sobie. Nie była już tą samą lwiczką, którą była jeszcze jako przyszła królowa. Zamiast bawić się i spacerować na całe dnie po prostu zaszywała się w jaskini i zakazywała komukolwiek wejść do środka. Nikt nie wiedział co robi tam sama. Krążyło jednak kilka plotek na ten temat. Pierwsza była taka, że księżniczka pozwalała zaszywać się razem z nią Predetor'owi. Inni mówili, że biała po prostu leży tam i płacze. Jeszcze inni sądzili, że się tam okalecza. Podobno kilka zwierząt widziało ją jak zbiera kolce cierni.
***
Było bardzo gorące południe. Całe lwie stado chłodziło się w i tak ciepłej wodzie wodopoju. Prawie całe stado. Księżniczka leżała w jaskini chowając głowę w łapach, co chwilę spoglądając na przyjaciela swoimi czerwonymi od łez oczyna, a obok niej siedział Predator z zatroskaną miną. Lewek położył przednią łapę na karku białej. Siostra przyszłego króla sięgnęła po kolec ciernia znajdujący się w małej dziurze odpowiadającej kryjówce cierni. Zielonooki wyrwał kolec błękitnookiej. Księżniczka poderwała się na równe łapy i zawarczała na lewka. On tylko przewrócił oczyma, a kiedy lwiczka przyjęła pozycję bojową biały napiął mięśnie i warczał na przyjaciółkę.
- Zachowujesz się jak ci ze Złej Ziemi wiesz?!- krzyknął lewek rozluźniając się i siadając z powrotem- Przestań- mówił już spokojniej- proszę.
- Nic nie rozumiesz!- córka Uru skoczyła na lwiątko przygniatając go do ziemi- I nigdy nie zrozumiesz!
- Powiedz o co ci chodzi to może ci pomogę. Zejdź ze mnie.- biała zeszła z przyjaciela siadając na przeciwko także siedzącego Predator'a. Skuliła uszy i wbiła wzrok w ziemię.- Powiedz.- powtórzył lewek.
- Nie zrozumiesz.- spojrzała w bok jaskini.- Ale jak chcesz. Oddałam tron Ujasiri'emu przy czym obiecywałam, że nie chcę rządzić. I tak myślałam, ale kiedy tata na ceremonii ogłosił to, zrozumiałam jak bardzo żałuję mojego czynu.
- Chodź do Imperium Światłości.- rzekł jakby nigdy nic.
- Ale po co...?
- Powiem ci na miejscu.- odpowiedział tajemniczo.

Dwa lwiątka pobiegły niezauważalnie do swojego celu. Kiedy przeszli przez granicę nie ominęły ich zaciekawione spojrzenia zwierzyny. Szli już powoli rozglądając się na wszystkie strony. Kiedy lwiątka usłyszały warknięcia schowały się za dość sporym kamieniem. Siedzieli tak chwileczkę popiskując co chwilę ze strachu. Przestały, kiedy w powietrzu zaczął unosić się zapach dopiero co upolowanej zebry. Predator wychylił się zza kamienia i zobaczył kilka złocistych lwic trzymających pasiaste zwierzę w pyskach i wędrujących w stronę bardzo dużej jaskini. Po chwili wyszedł z niej jasno bordowy lew z ciemno bordową grzywą i ciemno zielonymi oczami. Białe lwiątka spojrzały na siebie porozumiewawczo i wybiegły zza kamienia. Podbiegły do lwa i uśmiechnęły się, a lew zawarczał cicho, ale po chwili uśmiechnął się szeroko i machnął łapą w głąb jaskini, a zaciekawione lwem lwiątka pobiegły we wskazane miejsce.

W tym czasie na Lwiej Ziemi;

Audi krążył po jaskini zaniepokojony. Obok próbując pocieszyć, a zarazem uspokoić lwa leżeli tak samo zaniepokojeni Uru, Ujasiri, Mpenzi, Kifalme, Tabasamu, Heshim, Mheetu, Vitani, Kama, Lief, Diathesis, Metgesel, Motti, Kipofu i Bangs. Król usłyszawszy trzepot skrzydeł i stukanie łapami o ziemię spojrzał w stronę wyjścia z jaskini. Wypatrywał długo swoich dwóch majordomusów, aż zobaczył Zizi i Macho. Obydwaj zdyszani usiedli naprzeciwko króla.
- I co?!-warknął król nie otrzymawszy raportu.
- Księżniczka i Predator panie są w Imperium Światłości!-krzyknęła przerażona Zizi.
- Ach... Całe szczęście. Za chwilę po nich pójdziemy.- uspokoił się król.
- Nieprawda!-wykrzyknął Macho- Imperium Światłości ma za złe Lwiej Ziemi, że nie oddałeś mu panie królestwa i szykuję wojnę! Teraz jak ma księżniczkę i jej przyjaciela może żądać okupu!- Macho nie chciał się uspokoić.
- Nie...- szepnął brązowy- Lwia Straż zbiórka!

Kifalme, Heshim, Mpenzi, Tabasamu i Ujasiri ustawili się w szeregu. Kiedy król otworzył pysk by coś powiedzieć przywódca straży obmyślił już plan i warknął dając znak reszcie, że mają iść za nim. Członkowie Lwiej Straży nie mieli innego wyboru i mimo niechęci pobiegli za nim krzycząc przy tym ,, Lwia Straż na ratunek'' co krzyczą zawsze kiedy mają jakąś misję. Syn króla odwrócił się i zobaczył całe stado podążające za jego ekipą. Uśmiechnął się lekko po czym wrócił na początek prowadząc stado do Imperium Światłości. Kiedy dobiegli do wielkiej jaskini zatrzymało ich około dziesięciu lwów. Lwia Straż i kilka innych wybranych przez króla lwów walczyło z przeciwnikami, a reszta wbiegła do jaskini. Zobaczyli leżącego w kącie zmasakrowanego Predator'a i kulącą się pod łapami bordowego lwa Akili. Król skoczył na bordowego przygniatając go do ziemi. Dwa lwy walczyły tak samo jak stada. Jednak Lwia Straż skończyła udaną dla nich walkę i wkradli się do jaskini i zabrali dwa lwiątka. Kiedy Kifalme krzyknęła ,, już'' stado Lwiej Ziemi wróciło na swoje terytorium. Uaminifu zbadał Predator'a i opatrzył jego liczne rany. Na szczęście lwiątku nic się nie stało i za kilka dni rany znikną. Audi został sam na sam ze swoją córką nad wodopojem.
- Czemu tam poszłaś? Predator cię namówił?- dopytywał król.
- Nie. Sama chciałam.- lwiczka spuściła głowę.
- No dobrze. Obiecaj mi tylko, że już nigdy nie pójdziesz w tamto straszne miejsce.- lew poczochrał córkę po głowie po czym uśmiechnął się.
- Obiecuję.- lwiczka kilkoma ruchami łapy doprowadziła sierść na głowie do porządku.
- To dobrze. Przywódczyni Lwiej Straży musi dawać przykład innym.
- Kto?
- Ujasiri będzie królem.- lew spoważniał- Dlatego ty zostaniesz liderką Lwiej Straży. Tylko drugie dziecko władców posiada Dar Ryku Pradawnych.
- Że co?
- Ryk Pradawnych to wielka odpowiedzialność Akili. Ty go posiadasz, ale jeszcze go nie odkryłaś. Dlatego mianuję Cię nową liderką Lwiej Straży.- lew uśmiechnął się przy czym przyłożył łapę do barku Akili, na którym pojawił się ryczący lew.
- Czy to znaczy, że teraz ja sama mam wybrać lwy, które będą należały do nowej Lwiej Straży?
- Nie. Lwia Straż, która jest teraz jest tak długo, aż nie przejdą na emeryturę. Pamiętaj, że do Lwiej Straży należy: najodważniejszy czyli Tabasamu, najszybsza czyli Kifalme, najsilniejszy czyli Heshim i  najbardziej bystrooki spośród nas czyli Mpenzi.

Lwiczka pobiegła na Lwią Skałę. Szukała swojej drużyny dość długo. Kiedy zobaczyła Lwią Straż podbiegła do nich pokazując przy tym swoje znamię.  Nastolatkowie zaciekawieni oglądali dokładnie każdy szczegół. Ujasiri'emu zrzedła mina na ten widok. Usiadł zamyślony, a po chwili złapał Akili za skórę i pobiegł do Uaminifu. Trochę zdziwiona Lwia Straż pobiegła za przyszłym królem. Cała szóstka z niewielkim trudem wdrapała się na baobab. Książę niechcący popchnął laskę pawiana, a stukot laski sprawił, że  małpa obudziła się z niezbyt głębokiej medytacji. Nastolatkowie i lwiczka podeszli ostrożnie do pałającego złością szamana.
- Uaminifu?- zaczął ostrożnie przyszły król.
- Co jest?- szaman podszedł do swojej laski i podpierając się nią stanął naprzeciwko lwów.
- To jest.- Ujasiri wskazał łapą na znamię na barku siostry.
- Och, Akili! Gratuluję Ci bardzo serdecznie!- Uaminifu od razu wrócił dobry humor, a księżniczka uśmiechnęła się z dumą.
- Za co jej gratulujesz?- Mpenzi zrobiła zdziwioną minę, albowiem bała się, że biała znowu przejmie funkcję następcy tronu.
- Akili została liderką Lwiej Straży.- wyjaśnił z dumą.
- Jak to?! My chcemy Ujasiri'ego!- oburzył się Heshim, a reszta pokiwała zgodnie głowami, Akili za to spuściła łeb.
- Tak to. Akili, jako drugie dziecko władców posiada Ryk Pradawnych. Gdy go używa wszystkie ważne lwy w historii Lwiej Ziemi ryczą razem z nią.- pawian poczochrał lwiczkę po głowie, a ta od razu poprawiła stojącą zabawnie sierść.
- To czemu do jasnej cholery ojciec mnie pierwszego mianował przywódcą?!- nastolatek przycisnął starą małpę do ziemi podduszając go trochę.
- Ujasiri przestań!- Kifalme odepchnęła nastolatka od szanowanej na całych terenach Audi'ego małpy i pomogła mu wstać.
- Bo ona miała być królową.- Uaminifu nie stracił spokoju- Ale jak ty zostaniesz królem, ona została liderką Straży. A teraz idźcie muszę porozmawiać z Akili.- szaman kilkoma ruchami rąk przegonił nastolatków ze swojego drewnianego domu, a sam usiadł obok trochę zakłopotanej księżniczki.
Lwiczka podeszła powoli uważnie stawiając każdy krok do dziwnych malowideł. To nie byli Dawni Władcy, ale zupełnie co innego. Dziwne drzewo, termitiera, pomarańczowo-czerwono gula wydobywająca się z gardła jakiegoś brązowego lwa, hieny, latające lwy, a raczej odlatujące, jakby jakiś bardzo silny wiatr zdmuchnął ich z powierzchni ziemi, a w końcu pomarańczowego lwa  z krwisto czerwoną grzywą, a na około jego sylwetki kilka innych afrykańskich zwierząt, w końcu jakaś hiena przytulająca się do tego lwa, a nie... Nie przytulająca, a wbijająca kły z gardło... Taki sam lew, tylko, że grzywa jaśniejsza nad martwym lwem.... Co to ma znaczyć?
- Historia Lwiej Straży...- powiedział smętnie szaman.
- Jak to?
- Spójrz.- wskazał palcem na Lwią Skałę ze złotym lwem o pomarańczowej grzywie na jej czubku- Król Mufasa.-wyjaśnił- A tu jego młodszy brat Skaza.- małpa wskazywała na każdy odpowiedni obrazek do jego opowieści- Skaza posiadał Dar Ryku Pradawnych. Jego Lwią Strażą był najsilniejszy Nguvu, najszybszy Upepo, najodważniejszy Upinde i najbystrzejszy Mkali. Stanowili zgraną drużynę. Bronili Kręgu Życia jak i Lwiej Ziemi przed najmniejszymi błahostkami. Wspaniała ekipa, można by pomyśleć, ale niestety nie. Szacunek i potęga z każdym najmniejszym słowem uznania strzelała niebezpiecznie do głowy Skazie, aż w końcu postanowił obalić króla Mufasę. Kazał przyjaciołom z Lwiej Straży pomóc mu w zamachu na króla. Gdy ci jednak nie zgodzili się mimo rozkazu, Skaza wpadł w złość. Użył Ryku na przyjaciołach nieświadom, że kto używa jego wspaniałej mocy w złych czynach... Traci jego moc... Na zawsze.- biała wsłuchiwała się w każde słowo pawiana- Królowi Mufasie i królowej Sarabi urodził się syn Simba, którego znasz. Simba był jedynakiem więc w tym pokoleniu Lwiej Straży nie było. Simbie urodził się syn Kopa, a później córka Kiara. Jednak Kopa został zamordowany przez Zirę, więc Kiara zostało jedynaczką. Podczas tego pokolenia nikt nie przewidywał Lwiej Straży, ale urodziło się nowe lwiątko Kion. Kion był drugi w kolejce do tronu więc on został obdarzony Rykiem. Simba kazał mu stworzyć zupełnie nową Lwią Straż. W nowej Lwiej Straży był najsilniejszy hipopotam Beshte, najodważniejszy ratel miodożerny Bunga, bystrooka czapla Ono oraz najszybsza gepardzica Fuli.
- Myślałam, że w Lwiej Straży mogą być tylko lwy.- biała zamyśliła się.
- Bo tak jest. Simba kazał Kion'owi stworzyć kolejną Lwią Straż tym razem składającą się z lwów. Kion nie wiedział co robić. Jego przyjaciele nadawali się najlepiej do ról, które im nadał. Kiedy Bunga zawiadomił Kion'a, że na Lwiej Ziemi są hieny, które mają zamiar wybić stado gazel Kion dał członkom ekipy takie same znamienia jakie ty dostałaś od ojca. Pogonili hieny. W tedy dopiero Simba uszanował nową Lwią Straż. Kion zaprzyjaźnił się z jedną hieną Jasiri. Ona wpoiła mu zasadę ,,Sisi ni sawa- jak krople dwie'', dzięki której Kion miał zaufać hienie. Udało się. Kion ufał Jasiri bezgranicznie. Stali się najlepszymi przyjaciółmi, a w krótce też parą. Kiedy dorośli Kion'owi zmarł syn Mwana, którego miał z najlepszą przyjaciółką Kiary Zuri. Jasiri w tedy przyszła do przyjaciela. Nie byli już parą, ponieważ Kion pokochał ze wzajemnością Zuri, a Jasiri tak samo ze wzajemnością pokochała hienę Janję. Chciała go pocieszyć, ale kiedy się do niego przytuliła zabiła go... Simba zabił za to Jasiri, a w królestwie stworzył nową zasadę, że jeżeli ktokolwiek zobaczy hienę na terenie jego ziemi musi ją zabić. Bardzo rozpaczał. Tak samo jak przyjaciele Kion'a. Kiarze i jej partnerowi Kovu urodziła się trójka lwiątek. Syn Audi czyli Twój ojciec, Twój wujek Clow, który obecnie zamieszkuje na Niebiańskiej Ziemi i jest jej królem oraz Sheila. Twoja ciotka. Za zdradę została zamordowana przez swojego męża Risu, a on sam został wygnany. Jako iż Audi jest najstarszy z rodzeństwa został przyszłym królem, Clow był drugi więc miał zostań liderem Lwiej Straży. Jednak Kiara i Kovu wiedzieli, że los lidera nie należy do najłatwiejszych. Nie chcieli narażać dzieci, więc postanowili nie mówić im o Lwiej Straży, ale Audi, kiedy dowiedział się o Lwiej Straży postanowił ją stworzyć, ale, żeby nie narażać tak małego lwiątka jak ty postanowił na początek mianować liderem Ujasiri'ego. Dopiero dzisiaj ty zyskałaś należne Ci miejsce w Wielkim Kręgu Życia i podniosłaś się znacznie w hierarchii stada.
- Ale Roho jest najstarsza czyli ona powinna być królową, Ujasiri jako drugi powinien być liderem, a ja jako ostatnia nikim.
- Tak, ale Roho niestety nie żyje więc jej funkcję przejął Ujasiri, a ty funkcję Ujasiri'ego. I poza tym. Zapamiętaj sobie, że nigdy, ale to nigdy nie będziesz nikim. Już rozumiesz?
- Tak. Chyba...
- Teraz musisz tylko czekać na objawienie się Ryku.
- Asante* Uaminifu.

Lwiczka pośpiesznie zeszła z baobabu i pognała na Lwią Skałę. Opowiedziała całą historię przyjaciołom, a ci zaakceptowali ją w roli lidera, a na szczęście Ujasiri pogodził się trochę z tym, że nie będzie przywódcą.

***

W tym czasie w Jaskini Kwiatu Pustyni...

Uru zbliżała się niebezpiecznie go Asali, a ta szła powoli do tyłu. Królowa warczała groźnie i miała wysunięte pazury, a do tego co chwile piszczała pod nosem ''zabiję cię'' do miodowej lwicy.


- Mówiłam Ci, że masz nie zbliżać się do mojej rodziny, a Ty zamiast mnie słuchać zaprzyjaźniasz się z moją córką!- lwica przygniotła Asali do ziemi warcząc na nią groźnie.
- To prawda...- miodowej lwicy głos drżał ze strachu, ale Uru tylko to cieszyło.
- Nie powiesz nikomu o naszej małej tajemnicy?
- Nikomu... I obiecuję, że nie zbliżę się do Twojej rodziny, ale to Akili do mnie podeszła, a kiedy chciałam odejść zatrzymała mnie...
- Grr...- lwica wyszczerzyła kły, a Asali zasłoniła głowę łapami.- Może i tak, ale masz nie zwalać winy na moją córkę!
- Jasne... Mogę już iść?

Biała zaśmiała się pod nosem po czym wypuściła miodową ze swojego żelaznego uścisku. Powolnym truchtem opuściła jaskinię, a chwilę po niej wciąż drżąc ze strachu ostrożnie wyszła Asali. Lwice nie lubiły się od początku, ale miodowa nie sądziła, że Uru jest zdolna chcieć ją zabić, dlatego właśnie nie widziała problemu w przyjaźni z Akili. Fiołkowooka zamyślona szła w stronę Lwiej Skały. Kiedy się wdrapała chciała wejść odpocząć do Głównej Jaskini, ale jej plany zakłóciła Mpenzi myśląca na głos. Biedna pewnie była pewna, że nikogo nie ma na Lwiej Skale. Asali schowała się za kamieniem(tym przy, którym spał Kovu) nasłuchując rozmyśleń nastolatki. Brązowa krążyła w te i nazad.
- Słuchaj, Ujasiri. Ja muszę powiedzieć Ci coś bardzo, bardo ważnego. Kochanie ja... Ja jestem w ciąży.- ostatnie słowa szepnęła niemal  nieusłyszane, ale Asali, która ma bardzo dobry słuch dosłyszała je choć z trudem- Nie, to nie może się udać.- załamana nastolatka usiadła wpatrując się w zachodzące słońce, a po jej policzkach spłynęło kilka łez- Jak ja mu to powiem?- brązowa spuściła głowę oglądając swoje łapy, ale kiedy usłyszała kroki szybko otarła policzki z łez i spojrzała w stronę odgłosów nastawiając uszu. Na Lwią Skałę wszedł Ujasiri- Skarbie. Możemy porozmawiać? Najlepiej w Jaskini Kwiatu Pustyni.
- No dobrze. A o co chodzi?
- Dowiesz się na miejscu.- młoda lwica próbowała wywołać chociaż lekki uśmiech, ale jej złe samopoczucie dało górę.

Lew wzruszył ramionami i poszedł za lwicą. Szli w ustronnej ciszy wpatrując się w zwierzęta szykujące się do snu. Małe żyrafy biegały na około swoich rodziców widocznie dając im do zrozumienia, że spanie ich niby nie dotyczy. Na ten widok Mpenzi uśmiechnęła się leciutko trzeba przyznać. Niestety rodzice wygrali i małe żyrafki choć niezadowolone zamknęły oczka i odpłynęły do krainy snów. Para dalej szła bez słowa. Byli cichutko jakby najmniejszy odgłos mógł by sprawić, że stracą życie. W końcu Ujasiri chrząknął jakby miał za chwilę coś powiedzieć i nawet nabrał powietrza, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Kiedy dotarli do Jaskini położyli się przytuleni przy kwiecie, z którego wywar potrafi ożywić. Mpenzi doskonale znała historię o flakoniku. Światło promieniujące od uzdrowicielskiego kwiatu sprawiły, że oczy Mpenzi zaiskrzyły. Ujasiri przywykł do widoku światła o zachodzie słońca,więc nie wzruszyło go to. Na niebie zapanowała czerń. Jeszcze niestety gwiazd nie było, ale Ujasiri myślał  czy już nie tam Kiary i Kovu. Jego dziadków. Nastolatek stuknął lekko kilka razy łapą o ziemię dając swojej partnerce do zrozumienia, że ma zacząć mówić czemu zabrała go od wygodnej Królewskiej Groty do trzeba przyznać nie najprzytulniejszej Jaskini Kwiatu Pustyni. Mpenzi odetchnęła kilka razy, a książę przewrócił swoimi czerwonymi niczym krew oczyma.
- Ujasiri ja... Uaminifu mi powiedział, że jestem w... Że będziemy mieć lwiątko.- pisnęła lwica.
- Ale jak to?- lew zrobił wielkie oczy i migiem wstał- Jak to się stało?
- No wiesz skarbie... Chyba nie muszę Ci tłumaczyć skąd się biorą lwiątka.- Mpenzi uśmiechnęła się.
- No nie musisz, ale wiesz ja nie chce mieć lwiątek. Jesteśmy jeszcze za młodzi. I nie gotowi.- ostatnie zdanie dodał z wyższością- Powiedz Uaminifu, że ma usunąć lwiątko. Nie zostanę rodzicem. Nie w tak młodym wieku.
- Jak to?- lwica wstała, a po jej policzkach poleciały łzy dosłownie ciurkiem.- Przecież zanim jeszcze byłam w tej ciąży i szykowaliśmy się na lwiątka mówiłeś, że o nich marzysz.
- Ale jak będę gotowy. Jestem młody i głupi. To trzeba przyznać. Mogę jeszcze mieć inną partnerkę, albo zostać wysłany na jakieś ważne spotkanie zamiast mojego ojca, ponieważ musimy to sobie przyznać nie jest już młody, albo ojciec może mi zupełnie oddać władzę, albo...
- Już nie wymieniaj! Nie chcesz lwiątka? Dobra! Albo sama je wychowam, albo zabiję jak się urodzi!
- Nie mów tak!- oburzył się lew- Wybacz, ale nie mogę. I nie chcę.

Lwica z płaczem wybiegła z Jaskini. Jak Ujasiri mógł nie chcieć lwiątka? Jak? Mpenzi spojrzała za siebie. Zobaczyła za sobą swojego partnera jak za nią biegnie i coś tak krzyczy. Nastolatka wbiegła na Lwią Skałę, a później do Głównej Jaskini i zaczęła płakać. Wszedł za nią książę i objął łapą, ale ona go odepchnęła.
- Słuchaj Mpenzi. Nie wiedziałem, że to lwiątko tyle dla Ciebie znaczy. Jak tak bardzo je chcesz wychowamy je wspólnie. Ja i ty. Razem. To będzie wspaniały lew, albo lwiczka. A Uaminifi mówił jaka płeć i ile dokładnie?
- Nie. Ciąża trwa kilka dni i jeszcze nie można wykryć tego o co pytasz, ale ja czuje, że to będzie jedno lwiątko i, że to będzie lwiczka.- lwica objęła się za brzuch- Na pewno je ze mną wychowasz?
- Jasne. Wyrośnie na wspaniałą przyszłą królową. Całe ród będzie ją pamiętać jako jedną z najwspanialszych królowych w całej historii rodu królewskiego.
- Dziękuję.- Mpenzi wtuliła się w zaczątki grzywy partnera, a niebawem i ojca jej lwiątek.

Para usłyszała krzyki dochodzące z Królewskiej Groty. Spojrzeli na siebie zdziwieni i niespokojnie wstali w miejsc. Ramię w ramię tym razem spokojniej podreptali ku wyjściu z jaskini. Wchodząc do środka Królewskiej Groty zobaczyli Audi'ego stojącego twardo na miejscu, a za nim kuliła się Asali. Co dziwne Uru stała przed mężem wpatrując się w niego ze smutkiem, ale co chwila spoglądając na miodową w tym przypadku ze złością. Przyszli władcy spojrzeli na siebie porozumiewawczo po czym Mpenzi zeszła zupełnie z Lwiej Skały do swoich przyjaciół siedzących nad Wielkimi Źródłami-największym wodopojem połączonym z rzeką na całej Lwiej Ziemi, za to Ujasiri wszedł do środka. Stanął bokiem do rodziców.
- Co się tu dzieje?- zapytał niespokojnie merdając ogonem.
- Wyobraź sobie synku, że masz ciocię!- wykrzyknął ze złością król patrząc prosto w oczy swojej żonie.
- Ciocia Sheila przeżyła?- uradował się nastolatek- Muszę szybko iść powiedzieć o tym Kifalme. Ucieszy się jak nic!- mówił pośpiesznie nie dając nikomu nic powiedzieć.
- Nie synu, ale szkoda. Asali to Twoja ciotka!- lew warknął niespokojnie w stronę białej.
- Jak to?- nastolatkowi zwiększyły się oczy ze zdziwienia.
- Tak to. Twoja matka ma siostrę, którą jest Asali.
- Wybacz kochanie. Ja nie chciałam...- tłumaczyła się Uru.
- Powiedz mi, jak to się stało, że nigdy nawet słowem nie pisnęłaś?!- wybuchł syn Kovu.
- Jak się poznaliśmy zmarła nam matka Machozi. Został nam tylko ojciec Lugha. Był koszmarnym tyranem, więc kiedy tylko zdarzyła się okazja uciekłam razem z tobą tutaj.
- Czemu nie powiedziałaś mi o Asali?- lew trochę spokojniał.
- Ona zabierała mi wszystko. Miłość ojca, matki, szacunek w stadzie, a nawet godność. Nie cierpiałam jej jak i nie cierpię dalej. Postanowiłam nikomu o niej nie mówić, żeby nie zabrała mi szansy na miłość.- lwicy spłynęła po policzku łza.
- Dobrze już dobrze. Ostatni raz mi czegoś nie powiedziałaś tak?- król chciał się upewnić.
- Oczywiście.
- Dobrze, a teraz muszę porozmawiać z mamą i tatą. Asa... Ciociu zostawisz nas samych?- miodowa przytaknęła głową i wyszła.

Kiedy byli już sami tylko we trójkę usiedli obok siebie. Książę wzdychał bez przerwy, aż w końcu zaczął mówić:
- Mpenzi jest w ciąży. Zostanę ojcem. Nie wiem jaka płeć i ile będzie lwiątek, a wiem tylko, że ciąża trwa dopiero kilka dni.- wyjaśnił.
- Wspaniale!- krzyknęli naraz król i królowa.