środa, 12 kwietnia 2017

55# Zła Ziemia

Poranne promienie słońca wdarły się do mrocznej termitiery Złoziemów. Lorna i Kifo, którzy spali na najwyższej skałce w śnie przewrócili się na drugi bok, za to reszta stada obudziła się już całkowicie. Wiedzieli bowiem, że nawet jak zasną z powrotem, gdy tylko obudzi się książę zostaną brutalnie wyrzuceni z przytulnego domu zmuszeni do polowania na Lwiej Ziemi narażając życie. Woleli więc dobrowolnie wyruszyć na wrogą sobie ziemię póki władcy dalej słodko odpoczywają. Wyznaczone lwice wyszły z termitiery na, o tak wczesnej porze palące słońce. Szły w milczeniu w stronę granicy po spękanej ziemi bez jakiejkolwiek roślinności. Piasek przesypywał im się między palcami. Jedna z lwic zaczęła narzekać na królową i księcia. Była to nowa w stadzie lwica jeszcze nie wiedząca co może zdziałać rozgniewany Kifo. Była wyjątkowo biała, ale nie było to zauważalne przez rany po walkach i kurzu zasłaniającym jej śliczną sierść. Gdy skończyła swoje wykłady na temat bezsensowności ich polowań inna tym razem szara niczym głaz zaczęła tłumaczyć, że to ważne dla stada. Miodowa lwica, która szła na czele grupki zaspanych lwic nie wytrzymała i odwróciwszy się w ich stronę krzyknęła:
- Cicho!
Wszystkie spojrzały na nią jakby zobaczyły ducha. Ta spojrzała na nie ze zdziwieniem po czym zrozumiała, że lwie patrzą nie na nią, a za nią. Miodowa ze strachem spojrzała w tą samą stronę co reszta i po kilku sekundach schowała się na samym końcu. Na Złej Ziemi stała dumnie wyprostowany jasnobrązowy lew z ciemnobrązową grzywą i czerwonymi oczami. Najstarsza z lwic powiedziała głośno by każdy słyszał:
- Och nie wierzę! Książę i następca tronu Lwiej Ziemi Ujasiri we własnej lwiej osobie! Ciekawe co on tu robi?- Prychnęła, a reszta lwic zaśmiało się na co Ujasiri podszedł na grupki.
- Interesuje mnie co wy robicie- warknął w pysk beżowej lwicy, która stała najbliżej niego.
- Nic- odparła z miną niewiniątka.- Słyszałam, że masz dwie córeczki wasza wysokość- ukłoniła się lwu z irytującym uśmieszkiem.
- Zwierzęta skarżą się, że na nie polujecie i na mojej głowie zapobiec temu.
- To wielki i wspaniały król Audi już się tym nie interesuje? Może jest już za stary na takie ciężkie zadania jak rozmowa?
- Dość! Macie już nie chodzić na moją ziemię inaczej skończy się o wiele gorzej. Dla was.
Lew odwrócił się, a gdy znikł z oczu Złoziemek te wybuchnęły śmiechem. Żadna z nich nie bała się księcia Lwiej Ziemi. Tylko miodowa lwica odetchnęły głęboko kilka razy i powiedziała drżącym głosem:
- Było blisko. Idźcie beze mnie. Ja pójdę powiedzieć o tym Lornie i Kifo.
Lwice wzruszyły ramionami i ruszyły dalej. Miodowa położyła się i zamknęła oczy. Przestraszyła się księcia. On od czasów dzieciństwa nigdy nie zapuścił się na Złą Ziemię, a Złoziemnki nie mogą zaprzestać w polowaniach. Ujasiri będzie przychodził coraz częściej. Lwicy popłynęła po policzku samotna łza. Czuła się źle i miała wyrzuty sumienia. Westchnęła ciężko i wstała wycierając sobie policzek. Ruszyła przed siebie w stronę termitiery i rozmyślała co może powiedzieć władcom. Będą zdenerwowani i to na poważnie, ale jej wyjątkowo nic nie zrobią. Uśmiechnęła się chytrze na tą myśl i z radością wskoczyła do termitiery. Bez  żadnego spojrzenia na Lornę i Kifo właśnie obmyślających plan podbicia i starcia na pył Lwiej Ziemi położyła się na najwygodniejszej skałce. Kifo chrząknął by zwrócić na siebie uwagę, a gdy to nie zadziałało warknął coś, ale miodowa go nie słuchała. Z zamkniętymi oczami zaczęła powoli odchodzić w świat snów tak, że docierały do niej tylko strzępki oburzonych krzyków Lorny  Kifo.Stała na czubku Lwiej Skały, a obok niej stał jakiś dziwny lew. Był cały rozmazany, ale można było dostrzec, że jest w kolorze toffi. Uśmiechał się chytrze i spoglądał w dal. Lwica spojrzała w tą samą stronę. W stronę Lwiej Skały szła dwójka lwów o bordowej barwie z białymi grzywami. Wyglądali na muskularnych, a między nimi była jakaś biała lwica. Miała na ciele dużo szram. Niektóre były już zabliźnione, a z innych dalej sączyła się krew.  Gdy trójka doszła do podnóża Lwiej Skały miodowa mogła rozpoznać białą. Była to Uru, królowa Lwiej Ziemi. Pytanie tylko dlaczego to ona i ten dziwny lew stoi na tronie?
- Nasi największy władcy!-zaczął pierwszy lew z zielonymi oczami- Oto była królowa Lwiej Ziemi Uru...
- Była?-zapytała ze zdziwieniem miodowa.
- Naturalnie wasza wysokość. Przyłapaliśmy ją na szpiegowaniu.
- Przyprowadźcie ją do nas. Dziękujemy Wam Waple i Sentry. Możecie odejść.
Dwa lwy przytaknęły i brutalnie wepchnęły Uru na Lwią Skałę po czym odeszli. Rozmazany lew podszedł do białej i uderzył ją w pysk, ale ta stała niewzruszona i wpatrywała się w lwa twardo. Prychnęła po czym powiedziała:
- Nie boje się ani Twojego uderzenia, ani Ciebie Kifo. A co do Ciebie- warknęła w stronę miodowej- myślałam, że lepiej wybierzesz partnera.
- Partnera?! Kifo?!- zapytała z oburzeniem i lękiem. Spojrzała na jeszcze przed chwilą rozmazanego lwa, który teraz był prawdziwym Kifo.
Lwica zaczęła biec przed siebie i wpadła na dość duży głaz.  Usłyszała kilka krzyków i otworzyła oczy. Leżała na Lwiej Ziemi, pod baobabem Uaminifu. Była czarna i gwieździsta noc. Wstała szybko i rozejrzała się. Nikt nie mógł jej na Lwiej Ziemi zobaczyć. To było za bardzo niebezpieczne. Pędem ruszyła  na Złą Ziemię.
***
Był dopiero wschód słońca, a na czubku Lwiej Skały leżała dwójka lwiątek. Były to królewskie siostry Daraja i Violet. Obie kochały obserwować sawannę skąpaną w czerwono-pomarańczowym blasku słońca. O tak wczesnej porze większość zwierząt spała, tylko malutkie stado strusi podjadało liście z niskiego drzewa, a największy z ptaków wyglądający na przywódcę krążył naokoło stadka. Gdzie indziej pasło się stado nosorożców, obok stało kilka słoni. W wodzie odpoczywały krokodyle, w wodopoju pływały hipopotamy, gepardy prowadziły wyścigi... nic specjalnego na Lwiej Ziemi. Sawanna pełna zwierząt, każdy dba o Krąg Życia, jest przyjazny w stosunku do siebie nawzajem. To było czymś co kochała Violet, a nie przepadała za tym Daraja. Ciemna lwiczka kochała swój dom wolała jednak być samotna i podróżować po Afryce. Zwiedzać nowe ziemie, poznawać nowe lwy i inne zwierzęta. To było marzeniem najstarszej z sióstr. Jednak czekało na nią nudne i przewidywalne życie królowej. Lwiczka westchnęła ciężko. Spojrzała na swoją siostrę. Uśmiechniętą od ucha do ucha jak to miała w zwyczaju przyglądała się dość licznemu stadu okapi. Młode biegały  naokoło siebie, a starsze obserwowały maluchy bądź spały. Daraja wciągnęła ze świstem świeże powietrze, które sprawiło, że dostała nagłego napadu dobrego humoru. Wstała, a potem znowu się położyła. Violet spojrzała zdziwiona na siostrę i otworzyła pyszczek, by coś powiedzieć, ale Daraja uprzedziła ją:
- Posłuchaj mnie... powiem Ci coś w tajemnicy. Największej tajemnicy. Obiecujesz, że nic nikomu nie powiesz?
- Przysięgam- powiedziała z powagą.
- Ja... nie wiem co myśleć o tym, że mam być królową. No wiesz... niby wszystko okej, ale ja... tak nie chcę. Marzę, by pewnego dnia wyruszyć w niekończącą się podróż po Afryce, a nie siedzieć tu na jak ta głupia, która porzuciła marzenia żeby zadowolić ojca i matkę.
- Powiedz rodzicom. A poza tym jak tylko coś będzie nie tak masz mnie. Rozumiesz? Jestem tu dla Ciebie- Violet objęła siostrę łapą i przytuliła do siebie.
- Dzięki. Mogłybyśmy pójść na spacer co ty na to? No wiesz przejdziemy się tu i tam i wrócimy.
- Chętnie.
Lwiczki wstały i w podskokach zbiegły z Lwiej Skały. Rozejrzały się i zobaczyły Zizi wylatującą z korony baobabu Uaminifu i Macho wychodzącego z małej jaskini obok Lwiej Skały, która była jego domem. Przywitali się i gepard pobiegł na patrol. Ganiały za sobą i walczyły dla zabawy bardzo długo, aż Daraja wpadła do wody. Wyskoczyła jak oparzona, a widząc śmiejącą się siostrę uśmiechnęła się chytrze po czym wrzuciło ją do wodopoju. Violet zareagowała taj samo jak jej starsza siostra. Biegały długo, aż zupełnie wyschły. Słońce dalej powoli i bez zbędnego pośpiechu wznosiło się ponad widnokrąg. Złocista kula skąpała swym blaskiem całą sawannę. Daraja usiadła by podziwiać piękno jej domu, a Violet ganiała za dorosłą piaskówką. Nagle przed oczami ciemnej pojawił się śmieszny widok. Małe, złote lwiątko z pomarańczowymi oczkami i drobną, niechlujną grzywką wyglądające na samczyka ganiało za podobnym zwierzakiem. Obok niego stał bardzo podobny do niego lew z bujną, rudą grzywą. Było to nieprawdopodobne, gdyż to ona wraz ze swoją młodszą siostrą stały w tym miejscu. Co dziwne wyglądało to bardzo realnie. Daraja gdzieś już widziało podobne lwiątko i lwa. Rozmyślała nad tym, gdy Violet wbiegła jej w plecy, aż ta się przewróciła. Spojrzała z wyrzutem na siostrą i wstała. Postanowiła nie mówić nic niebieskookiej o nieznanym lwiątku i lwu. To było bez sensu, bo kogo interesowałoby coś takiego? Siostry wróciły na Lwią Skalę. Daraja obiecała sobie, że pójdzie ze swoją wizją do Uaminifu. Kto mógłby wiedzieć o tym więcej nisz szaman?

***
No hej! Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale:
a) nie chciało mi się
b) nie miałam czasu wejść na bloggera
c) nie miałam weny
d) inne pasje zajęły moją głowę
e) naprawdę mi się nie chciało

To już wszystko. Więc przepraszam i wiem, że post taki krótki, ale postaram się szybko coś wrzucić. I jeszcze zdjęcie piaskóweczki:

I jak ja mogłam nie wstawić do tego rozdziału tego słodziaka XD

To pa pa! Mam nadzieję, że rozdział się podobał.