poniedziałek, 19 czerwca 2017

56# Lew Na Księżycu

Była piękna gwieździsta noc. Wszyscy spali z wyjątkiem małej Daraji. Lwiczkę męczyły koszmary. Nie lubiła nikogo budzić, więc sama próbowała zasnąć, ale nic to nie dawało. W końcu wykończona tą bezradnością wstała i powłócząc nogami podeszła do Ujasiri'ego i poszturchała go łapką. Lew jęknął i wymruczał coś pod nosem jednocześnie przekręcając się na drugi bok. Daraja przekręciłam oczyma i wpełzła pod łapę ojca budząc go przy tym. Spojrzał na nią i zapytał opiekuńczym głosem:
- Co jest słonko?
- Nie mogę spać- wymamrotała w odpowiedzi.
- W takim razie chodź- lew przeciągnął się i wstał.
Daraja wskoczyła Ujasiri'emu na grzbiet i rozłożyła się używając grzywy ojca jako poduszki.Gdy zeszli z Lwiej Skały lwiczka zeskoczyła i szła przy łapie rodzica. Gorączkowo zastanawiała się gdzie brązowy może ją prowadzić. Kiedy zadała to pytanie lew odpowiedział tajemniczo:
- Nie ważne.
Gdy przez kilka minut nie zapowiadało się na postój Daraja zaczęła wygwizdywać niedawno usłyszaną piosenkę. Spojrzała w niebo. Gwiazdy świeciły wyjątkowo mocno, a księżyc był w pełni. Jego blask cudownie oświetlał wzgórze na polance, która była dość ważnym miejscem na Lwiej Ziemi. To tutaj książęta uczyły się o Dawnych Władcach i gwiazdach, niekiedy szamani porozumiewali się z duchami. młode lwiątka poznawały ciekawe historie. Długo by wymieniać. Daraja przyglądała się jasnym punkcikom na niebie, kiedy jej wędrówkę powstrzymała łapa ojca. Lwiczka spojrzała na niego pytająco, a ten gestem nakazał jej położyć się na wyżej wspomnianym wzgórzu. Ciemna zrobiła to wtulając się w bujną grzywę ojca.Nastawiła ucha przewidując jakąś, a jakże, nużącą opowieść, ale to nie nastąpiło. Zamiast tego Ujasiri zapytał przypatrując się księżycowi:
- Opowiadałem Ci o Lwie Na Księżycu?
Lwiczka zastanowiła się. Była opowieść o powstaniu księżyca, o tym, jak żyrafa zjadła księżyc, z czego stworzony jest książyc i jak  pomalować księżyc, ale nic o Lwie Na Księżycu. Brązowa pokiwała przecząco głową. Ujasiri uśmiechnął się lekko.
- Ta legenda miała miejsce wiele lat temu. Nie było jeszcze Lwiej Ziemi. Pewien lew o imieniu Shetan, który był bardzo ważną postacią na Lazurowej Ziemi, która z czasem przeistoczyła się w naszą Lwią Ziemię, spacerował po tej samej polanie, na której właśnie leżymy. Tego dnia zmarła jego córka Hasara. Shetan był w stanie oddać wszystko, co posiadał, by ona powróciła do świata żywych. Przeklinał los tak głośno, że usłyszał go sam diabeł. Ukazał się Shetan'owi i obiecał spełnić jedno życzenia, za duszę. Shetan nie zastanawiał się długo. Był pewien, że diabeł i ta propozycja są darem od Dawnych Władców, więc czemu by nie skorzystać? Zgodził się na co diabeł potarł chciwie łapy i wypowiedział kilka zdań z języka zulu. Shetan nie czuł nic. Nagle po tych kilku zdaniach. Puf! Stracił duszę. Zniknęła, a diabeł, wcześniej ledwo przypominający lwa, teraz miał bujną czarną grzywę, miękką bordową sierść, białe tęczówki. Był przerażający. W momencie zyskania ciał przez diabła Shetan poczuła straszy i niespodziewany ból. Padł na ziemię po czym zaczął się turlać krzycząc z bólu. Diabeł zaśmiał się głęboko. Jednak musiał dotrzymać danej obietnicy. Niechętnie zapytał czego Shetan sobie życzy. Lew zapomniał o córce." Oddaj mi duszę" rzekł. Diabeł krzyknął "Nie!!!" tak głośno, że ziemia i pobliskie gwiazdy zatrzęsły się, a niebo wraz z gwiazdami zafalowało jak tafla wody, na którą rzucono liść. Shetan zrozumiał swoją głupotę i mimo bólu wstał. Odbiegł w stronę baobabu zamieszkanego przez jego przyjaciółkę Waukazi, która była jednocześnie szamanką. Na szybko opowiedział jej całą historię, a ta z bolącym sercem przetransportowała Shetana na księżyc. Na tym ciele niebieskim od tego momentu widać głowę Shetana, który czeka na zwierzę, które uwierzy w jego historię i będzie w stanie opanować ciężką sztukę szamaństwa i ściągnie do znowu na dół. Diabeł został pokonany i sprowadzony do piekła.
Tak oto zakończył opowieść. Daraja zamyśliła się marszcząc nosek. Spojrzała na poważną twarz ojca i zapytała:
- To prawda?
- Nie wiem. Zależy, kto w co wierzy. Ja uważam to za zwykłą bajkę dla lwiątek. A ty Darajo?
Lwiczka spojrzała w stronę księżyca mieniącego się srebrnym blaskiem. Na jego tarczy rzeczywiście widniała głowa lwa utworzona z większych i mniejszych szarych plam.
- Wierzę- powiedziała dobitnie i szczerze Daraja.- I kiedyś ściągnę Shetan'a z powrotem na ziemię. Jak myślisz? Jak zareaguje widząc nie Lazurową, a Lwią Ziemię?
- Pewnie będzie zdziwiony, a teraz chodź na Lwią Skałę.
Przyszła księżniczka potulnie szła obok ojca rozmyślając o Shetanie. Tym razem zasnęła naprawdę szybko.
***
Daraje o poranku obudziła Violet. Jasna lwiczka szturchała swoją siostrę tak natarczywie, że niemożliwe było spanie dalej.
- Czego?-wycedziła przez zaciśnięte zęby Daraja.
- Niczego. Wstawaj, siostra! Mama i lwice były na polowaniu. Mamy na śniadanie gnu!
- Yay-mruknęła i wstała.
Siostry poszły w kierunku jedzenia. Każda w innym tempie. Violet w podskokach dorwała się do mięsa, a Daraja smętnie włócząc łapami złapała kilka kęsów w pyszczek i wyszła z jaskini.

***
No witam! Post krótki, ale mam nadzieję, że się podoba :). Nie wchodziłam i nie pisałam ponieważ otrzeba poprawiać oceny. Poza tym dręczy mnie brak weny. Niestety. No cóż! Jak już mówiłam ma nadzieję, że post się podoba!